Wszystko i nic

Dlaczego nie chudnę mimo diety? Bo masz coś z głową!

dlaczego nie chudnę mimo diety

Jeśli mi powiesz, że nigdy w życiu nie byłaś na żadnej diecie, nie uwierzę! No.. chyba, że faktycznie marzysz o tym, żeby przybrać kilka kilogramów zamiast schudnąć – jeśli tak, zapraszam do mnie, chętnie odstąpię nawet 10 😉 Ja, próbowałam wielokrotnie, z sukcesami, i porażkami. I też zastanawiałam się czasem, dlaczego nie chudnę mimo diety. Centymetry niby uciekały, a waga stała w miejscu, byłam więc na tyle zniechęcona, że postanawiałam zakończyć swoją walkę o utratę kilogramów wcześniej, kończąc ze słoikiem Nutelli w ręku, i łyżeczką. Trafiłam ostatnio na fajną lekturę “BZDiETY – czego nie powie Ci dietetyk”. I znalazłam w niej mnóstwo cennych informacji. A teraz chcę się nimi podzielić z Tobą.

 

Dlaczego nie chudnę mimo diety?

Jak się okazuje, wszystko zaczyna się w naszych głowach. Stąd, ten dość kontrowersyjny tytuł posta. No tak. Bo jeśli nie chudniesz, chociaż się odchudzasz (ot, taka gra słów) to masz coś z głową.

Nie wiem, czy masz takie samo wrażenie jak ja, ale ja czuję się dosłownie bombardowana z każdej dosłownie strony nowymi dietami. A to kapuściana, a do jakiś Dukan, a to Dąbrowska (o tej akurat, mam naprawdę dobre zdanie – i chyba się z nią zaprzyjaźniłam na dobre, bo po jej przejściu, robię sobie cotygodniowe przypominajki). Oczywiście wszyscy, co to wybrali zdrowy styl życia (rzekomo) zachwalają swoją dietę, chwalą się też efektami. A to motywuje, do podjęcia świadomej decyzji o zmianach w odżywianiu. Tylko, na jak długo?

Dieta, to mit

I jeśli naprawdę ten nowy styl życia nazywasz dietą to wiedz, że szybko zakończysz swoją przygodę. Bo chcesz pozbyć się zbędnych kilogramów. I oczywiście – jeśli masz silną wolę – to się tobie uda. Ale co z tego? Skoro zaraz po osiągnięciu celu wrócisz do tej Nutelli?

W sumie, to zawsze miałam ten sam problem. A jeszcze trudniej było coś ze sobą zrobić, gdy mimo katowania się niskokaloryczną dietą waga tak naprawdę stała w miejscu. Bo zdarzało się i tak.

Nie wiem czy pamiętasz jeszcze moją przygodę z Trizerem? Był wówczas taki czas, że miałam przyjemność odchudzać się z większą grupką dziewczyn. I one – zawsze jak przychodziły do mnie na początku, pytały, czy to nie grozi efektem JO JO. Yyyy.. trochę nie wiedziałam co wtedy odpowiedzieć, bo już miałam świadomość, że każda z tych osób wierzy w jakiś cud! W to, że schudnie bez wysiłku, i jeszcze nie wróci do poprzedniej wagi nawet obżerając się kebabem z budki! I w sumie już wtedy powinnam była im powiedzieć – sorry, ale Ty wcale nie jesteś gotowa na dietę. Zrób sobie najpierw porządki w łepetynce, a później do mnie wróć.

Czasem tak mówiłam. Czasem one wracały, innym razem, wolały otwierać sklepy z odzieżą dla puszystych – no bo jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma. Przyznać jednak muszę, że prowadzenie tej grupy dziewczyn było dla mnie niesamowitą przygodą – pozytywną. Która bardzo mocno zmieniła mój sposób patrzenia na dietę oraz na siebie samą. Bo Wiesz  w czym tkwi cały ten sukces tak naprawdę? W tym, żeby siebie lubić! Żeby walić to, czy schudniesz w danym tygodniu kilogram, czy półtora, czy może tylko pół, albo waga będzie stała w miejscu, skoro odżywiałaś się zdrowo, a do tego dorzuciłaś jeszcze trochę ruchu.

Skoro możesz spojrzeć na siebie w lustrze i powiedzieć : kurczę.. ale jestem fajna! Co z tego, że mam kilka kilogramów za dużo. Przecież  czuję się dobrze w swoim ciele. I jestem zdrowa.

Życie to nie powinni być ciągłe liczenie kalorii. Masz ochotę na coś słodkiego? To sobie na to pozwól! Ale zastąp tradycyjny cukier, zdrowym słodzidłem. I nie myśl, że to dieta. Bo naprawdę wystarczy wprowadzić trochę zmian, by odżywiać się zdrowo, i bez żadnych ograniczeń. Na piwo, też możesz sobie czasem pozwolić – serio. I wcale od tego nie umrzesz!

Kilka rad dotyczących chudnięcia

Ot tak, żeby było łatwiej. Żeby trochę oszukać nasz organizm (czyt. myślenie) . Co zrobić, żeby schudnąć?

  • zmniejsz porcje! Banalna rada, co? Bo jak tu się kurna najeść porcją, o połowę mniejszą niż do tej pory. Pewno nie znasz tego tricku, albo i znasz, ale w niego nie wierzysz. Bo wystarczy, że weźmiesz sobie o połowę mniejszy talerz. I wypchasz go tym jedzeniem tak samo, jak dotychczas. Oszukasz mózg. Myślenie! I o to chodzi! I serio się da! Tylko nie twórz znów problemów – po prostu spróbuj!
  • stwórz sobie przeszkody – przecież jesteś leniem  😉 No nie irytuj się! Każdy z nas jest leniem. Taka sytuacja – wszystkie zapasy chowasz w piwnicy. Marzysz o chipsach – i to takich na maksa niezdrowych. Ociekających wręcz tłuszczem. Pójdziesz po nie do piwnicy? Nie sądzę! A gdyby tak były w kuchennej szafce? Aha! Z pewnością byś się po nie ruszyła, i już oblizywała paluchy z niezdrowego tłuszczu. Zadanie na dziś – jak już musisz mieć w domu te niezdrowe pierdoły (hello, wszyscy jesteśmy tylko ludźmi) to weź je wynieś gdzieś daleko 😉
  • a teraz odwrotnie – walczymy z przeszkodami. Owoce, i warzywa, są ok. Jedz ich więcej. No ale dalej nie zapominaj, że jesteś leniuchem. Wybierz więc takie, co to łatwo obrać, i można je wcinać na surowo. No bo niekoniecznie może się Tobie chcieć obierać pomarańczę, ale jabłko możesz wsuwać ze skórką. Tak samo winogrona. A banana, obierzesz przecież jednym ruchem. Miej owoce i warzywa zawsze pod ręką, i sięgaj po nie, gdy poczujesz głód!
  • sam na sam z warzywami – to mega fajna strategia, którą opisuję autorka książki. Opowiada ona między innymi o tym, że w jednej z jej ulubionej restauracji, zawsze przed przyniesieniem obiadu, zostawiało się na stole ogórki. Nic więcej. Wiadomo, że rodzinka szła do tej restauracji mega głodna, a skoro trzeba było czekać na jedzenie, to ogóry szybko znikały z miseczki. Pewnego dnia ogórków zabrakło, i w zamian za nie, kelnerka przyniosła kiszoną kapustę – nie każdy ją lubi. Ale dzieciaki i tak wymiotły wszystko do czysta. Wniosek z tego taki, że skoro nie ma wyboru (osiołkowi w żłobie dano), i koło zdrowych produktów nie znajdziemy nic nie zdrowego, to nawet nie przestawiając swojego myślenia, będziemy jeść zdrowo! Sprawdziłam ten myk u swoich Bąków- działa!
  • kto z kim przystaje, takim się staje – jeśli spotykasz się wciąż ze znajomymi, którzy zapraszają Cię na piwo i kebaba, to raczej nie ma szans, żebyś wygrała z nadwagą. Zatem albo zmień znajomych, albo postaraj się ich zachęcić do zdrowego jedzenia. Mi się udało – wielokrotnie. Wystarczyło, że pokombinowałam trochę w kuchni by pokazać im, że zdrowe też znaczy smaczne. Moje naleśniki szpinakowe to hit do tej pory. Mało tego, ci znajomi, naprawdę zmienili swoje życie. Wyrzucili z domu cukier, zmienili pieczywo na ciemna, i nawet zdarza im się samodzielnie upiec chleb!
  • zdrowe, nie zawsze jest… ZDROWE – w tym punkcie chciałabym Cię zniechęcić do kupowania tego, co FIT. Bo to często tylko gra producenta, który wciska Tobie kit – (nie)zdrowy!Poczytaj sobie etykietki – wyleczysz się ze “zdrowych” zakupów. SERIO!
  • zmień myślenie – i to jest chyba jedna z najważniejszych rad, którą znajdziemy w tej książce. Wiesz co? Idź kupić pączka! Spójrz na niego. I pomyśl o nim, jak o kulinarnym orgazmie. Ślinka leci, co? To teraz spójrz na niego po raz drugi! I pomyśl, że jak go zjesz, a jutro drugiego, pojutrze trzeciego (a w najgorszym przypadku wciągniesz 3 na raz) to oddalisz się od osiągnięcia Twojego celu. ( z drugiej zaś strony namawiam Cię, do zrobienia własnych pączków, mniej kalorycznych). Tak samo jest w dosłownie każdym, niezdrowym jedzeniem. Potęga myślenia – to zawsze ma znaczenie.
  • wybór, zamień w przyzwyczajenie – nie dieta. Styl życia! Nazywaj rzeczy po imieniu. Jeśli chcesz być szczupła, lub przynajmniej mieć zdrową wagę, MUSISZ się przestawić. Inaczej efekt jojo będzie murowany!

Inteligentnych strategii pomagających zrozumieć dlaczego nie chudnę mimo diety jest w tej książce DUŻO więcej! Ale ja nie zdradzę Tobie wszystkich choć dodam, że będziesz pewnie nimi zaskoczona. Warto je poznać, i warto przeczytać tą książkę. Nie rekomendowałabym jej, gdyby okazała się być totalnym gniotem, ale ja naprawdę wyciągnęłam z niej BARDZO dużo dobrych informacji, które (mam nadzieję) zrobią trochę porządku i w mojej głowie.

 

KONKURS KONKURS KONKURS

Mam dla Ciebie niespodziankę! Możesz wygrać u mnie jeden, z dwóch egzemplarzy tej książki. Wystarczy, że pod tym postem, odpowiesz (w komentarzu) na pytanie : Jakie masz doświadczenia z dietami?

Nieważne, czy są dobre, czy złe. Czy możesz się pochwalić trwałymi efektami, czy Twoja silna wola zawodziła już na początku. Ważne, byś opowiedziała mi swoją historię.

W zgłoszeniu koniecznie zostaw też swojego maila!

Na odpowiedzi czekam do 22 września 2017 🙂 (do końca dnia)

dlaczego nie chudnę mimo diety

dlaczego nie chudnę mimo diety

dlaczego nie chudnę mimo diety

Polecam szczerze tą lekturę. Jest lekka, więc łatwo wchodzi. I serio robi w głowie porządki. Potraktowałam ją raczej jak powieść, niż jak poradnik. Choć trzeba ją zaliczyć raczej do tej drugiej kategorii. Z resztą.. sprawdź sama.

 

WYNIKI: Książki otrzymuje Karolina Jodko, oraz Magda Drwal. Gratuluję Dziewczyny i proszę Was, by każda skontaktowała się ze mną do 3 października, koniecznie z maila podanego w zgłoszeniu konkursowym.

Udostępnij: