Wszystko i nic

W odwiedzinach u Pocieszaków

To był spontaniczny pomysł. Może zbyt wcześnie padły słowa – spoko, zrobimy to. Może trzeba było to lepiej przemyśleć i dopiero wtedy działać. Może w innym zespole.. albo w ogóle inaczej. Może.. Nie ma co rozkminiać – event się odbył, i na pewno na długo pozostanie w pamięci rodzin, które wygrały nasz konkurs.

Kto śledzi profil Zwierzaki Pocieszaki na fb wie, że przez dwa miesiące bawiło się z nami kilkanaście Rodzin, które wykonywały kreatywne zadania, bardzo się przy tym starając. Nic dziwnego – nagroda była przecież wyjątkowa – weekend w Pensjonacie Reymontówka i Pocieszakowa Gra terenowa.

To był spontaniczny pomysł. Ktoś ( o kim nie zamierzam mówić wprost bo okazuje się, że wielu osobom się obecność tej osoby w moim życiu nie podoba) podsunął mi pomysł o grze terenowej, którą możnaby zorganizować przed lipcowym piknikiem. Fajna sprawa- pomyślałam. Zawsze to jakieś urozmaicenie. Rozmawiałam później o tym z jedną z autorek drugiej części książki (dzięki której tak naprawdę ta druga część wgl. powstała)  i przyszło nam na myśl, że może fajnie byłoby ogarnąć taką terenówkę w domu Pocieszaków – w ramach promocji książki. Zanim jeszcze dobrze to przedyskutowałyśmy, wykonałyśmy telefon do samego Karolka, który pomysł klepnął. A skoro klepnął, to nie było odwrotu.

8 tygodni. Mogłabym teraz rzygać tutaj, że nikt nie zaoferował swojej pomocy przy organizacji wydarzenia, ale nie będę. Nasz pomysł, nasza realizacja. Udało się. Jest git. Ale NIE UDAŁOBY się, gdyby nie wielkie serducho Karola, i poświęcenie. TAK. Poświęcenie. Bo to On udostępnił cały Pensjonat na potrzeby eventu, on zadbał o wyżywienie, i On pomagał jak mógł, żeby wszystko się udało. Panie kucharki zwinnie uwijały się w kuchni, Pani z recepcji zaskakiwała mnie swoimi pomysłami a głównodowodząca ( Żona samego Karolka ;)) nadzorowała wszystko (dziękuję 🙂 )

Wybraliśmy się do Reymontówki na kilka dni przed samym eventem. Dzięki temu mogliśmy sami przejść trasę Pocieszakowej gry terenowej, zapakować prezenty i dopiąć wszystko na ostatni guzik. Widoki zapierały dech w piersiach.

Kilka firm wsparło naszą akcję:

  • Tygryski – niezliczoną ilość chrupek przekazały, dzieciaki zajadały się nimi przez cały weekend a i do konkursu je wykorzystaliśmy – Pocieszakowego, rzecz jasna 🙂
  • Nuva – marka przekazała cudne pluszaki i rogale do karmienia
  • PartyLite – ojj pachniało w Reymontówce dzięki tej firmie. Każdy też otrzymał pudełeczko świeczek
  • Amadora – marka przekazała rewelacyjne obrazki piaskowe – cuda.
  • Sylveco – to marka kosmetyczna – wciąż niewiele osób ją zna, a szkoda, bo kosmetyki są godne uwagi i zapewne napiszę o nich coś więcej.
  • Pracownia Bubaków – nie znałam wcześniej – a Bubaki są cudne
  • Akatja – naklejki ścienne (pod kontakty) i na przyprawy
  • Centrum Edukacji DziecięcejWydawnictwo DolnośląskiePapilon – dzięki tym wydawnictwom wszystkie dzieciaki otrzymały piękne książeczki 🙂
  • SM Gostyń –  produkty mleczne i pluszowe krowy
  • Tenczynek –  produkty spożywcze
  • Stoczek Natura –  produkty spożywcze
  • Makarony Polskie – makarony
  • Morawka – marka przekazała czaderską lampę
  • Nanshy Polska – pędzle do makijażu
  • Milovia – worki, i klamerki
  • Lesia Rękodzieło – Cudna piniata – POCIESZAKOWA 🙂

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 Dziękuję WSZYSTKIM sponsorom za wsparcie materialne – i za ciepłe słowa. Dzięki Wam w Pocieszakowej grze nie było przegranych i każda rodzina dostała upominek.
A sama gra miała miejsce w sobotę. Zaczęliśmy od przeciągania liny, Rodzina, która zwyciężyła, miała prawo wyboru czy wyruszać w lewo, czy w prawo.

 

 

No a później już rozpoczynała się przygoda. Wiele zagadek do rozwiązania, trzeba było wykazać się znajomością drugiej części książki ale też umiejętnością czytania map. Jednym z zadań było też rozpalenie ognia – wykazał się kreatywnością ten, dzięki któremu wszystko wypadło idealnie – żartowałam, że to taki test. Że sprawdzam, czy możemy razem pracować i czy ten piknik chcę z nim dzielić ale ja wiedziałam, że nie nawali 🙂 Dał z siebie wszystko i tak naprawdę TO JEMU należą się NAJWIĘKSZE podziękowania. Bo to on odwalił kawał dobrej roboty.

A jakie widoki mieli okazję podziwiać uczestnicy zabawy?

 

 

 

 

 

 

Dzień wczesniej integrowaliśmy się przy wspólnym stole nie mogąc powstrzymać się od śmiechu. Symbolem naszej zabawy stał się ananas i gałka muszkatołowa 🙂
Przeprowadziliśmy tez Pocieszakowy konkurs chrupkowy, w trakcie którego powstawały skomplikowane “budowle” mające być z założenia pocieszakowymi postaciami.
Dzieciaki rozbijały też piniatę, którą przygotowała specjalnie na tą okazję Agnieszka:

 

 

 

 Żal było żegnać to miejsce. Chociaż to był dla mnie tydzień, w trakcie którego odstawiłam na bok własną pracę i jeszcze do tej pory trudno mi wrócić na właściwy tor. Wydarzenie naprawdę się udało. Mam wrażenie, że wszystkie Rodziny są bardzo zadowolone mimo wszystko wiem już, że to ostatni taki event, którego byłam wspołorganizatorem. No.. przedostatni. Ostatnim będzie lipcowy piknik. 3 edycja – do trzech razy sztuka? Może. To przemyślana decyzja, spowodowana wydarzeniami ostatnich tygodni ( a bardziej dni) .

Są rzeczy ważne, i ważniejsze. NAJWAŻNIEJSZA jest rodzina. Przyjaźń – jak się okazuje – jest przereklamowana. I zawsze, powinno się “zostawiać coś dla siebie”. Zamierzam od teraz zostawiać dla siebie znacznie więcej. I dla tych, którzy są mi prawdziwie bliscy. Oni pozostaną anonimowi. Nie potrzebują poklasku ani publicznych podziękowań. Ja też tego nie potrzebuję.  Bo chociaż ZAWSZE stoję z boku i nie robię niczego dla popularności to są tacy, którzy uważają inaczej. Nie paliłam za sobą mostów, dziś to robię. Nie ma w moim życiu miejsca dla osób, które dopisują scenariusze. Teraz myślę tylko o sobie. AMEN.

Udostępnij: