Wszystko i nic

Aromaterapia – jak zapachy mogą nam pomóc w różnych sytuacjach?

Ostatnio sporo dowiedziałam się o aromaterapii. Szukałam sposobów na ukojenie  nerwów – chyba wszyscy robiliśmy to w ostatnim czasie, prawda? Trochę przypadkiem wpadłam na stronę jakiegoś producenta olejków eterycznych. Wychwalano tam dyfuzory – kosmicznie drogie. Podobno zaaplikowanie odpowiedniego olejku do takiego dyfuzora miało mieć moc uleczającą. Postanowiłam więc, że spróbuję, ale nie byłam chętna do wydawania prawie 2000 na zestaw olejków z dyfuzorem, więc znalazłam tańszą alternatywę. I dzisiaj Wam trochę o niej opowiem!

Aromaterapia – hit, czy kit?

Ostatnio zwracam bardzo dużą uwagę na zapachy. Generalnie zawsze lubiłam otaczać się tymi, które są dla mnie przyjemne, ale jeszcze niedawno nie istniały dla mnie praktycznie zapachy drażniące. Takie, które mogłyby dyskwalifikować zestawy kosmetyków damskich, bo aż mnie w nosie od nich swędzi 🙂

Teraz mam inaczej i kiedy ktoś chce sprezentować mi jakiś kosmetyczny upominek, musi naprawdę mieć szczęście, żeby trafić w mój gust.

Ostatnio zakochałam się na przykład w malinie. Co ciekawe – nie przepadam za jej smakiem, ale to mydełko i olejek to jest po prostu CUDO!

olejek malinowy

W zestawie była jeszcze świeczka, w której też się rozkochałam NA AMEN i w zasadzie to ten właśnie produkt zachęcił mnie do tego, żeby bardziej kombinować z zapachami.

świeca sojowa

Zauważyłam, że w zależności od tego jaka to nuta zapachowa, potrafi mnie albo wyciszyć, albo naładować pozytywną energią. A skoro tak, to wszystkie te olejki eteryczne też muszą przecież działać – pomyślałam.

Jak zacząć przygodę z aromaterapią?

Na rynku jest bardzo wiele firm, które oferują olejki eteryczne w czystej postaci. Jedna z nich nawet daje sporo zarobić na sprzedaży własnych produktów i to właśnie te olejki jako pierwsze zagościły w moim domu. Ale zanim to się stało, dotarł do mnie mój wymarzony dyfuzor. Okazuje się, że taki za mniej niż 100 zł również doskonale spełnia swoją rolę.

dyfuzor i olejki eteryczne

Wśród olejków, które dostałam do testów (są w małych buteleczkach, widocznych na zdjęciu powyżej), był między innymi olejek z lawendy. I to jedyny zapach, który nie przypadł mi do gustu, chociaż zapowiadał się bardzo obiecująco bo:

  • ma ułatwiać zasypianie,
  • wykazuje właściwości relaksujące,
  • daje nam dłuższy i bardziej jakościowy sen

No i generalnie pomaga się wyciszyć. Damian mówi, że działa! Na mnie jednak bardziej JAK PŁACHTA NA BYKA. Bo jak mam się wyciszyć i uspokoić wdychając coś, co dla mnie zwyczajnie śmierdzi? 😉

Ale z resztą olejków było już dużo lepiej!

olejki eteryczne

Moim hitem jest Peppermint. O ludzie, jak on przyjemnie pachnie. A jak jest problem z oddychaniem, to z pomocą tego olejku łatwo można się go pozbyć. A dodatkowo:

  • wykazuje działanie przeciwbólowe a nawet znieczulające,
  • działa przeciwzapalnie,
  • wspomaga walkę z drobnoustrojami.

Jak sobie rano “walnę” kilka kropelek tego olejku do dyfuzora i dodam jeszcze trochę pomarańczowego lub cytrynowego, to pachnie w całym mieszkaniu, a ja od razu szerzej otwieram oczy 😉 i – choć to może się wydawać dziwne – mam dużo świeższy umysł.

Wkręciliśmy się z Damianem w tę aromaterapię na maksa! Teraz ciułamy kaskę na komunię – bo tam będzie się działo 😉 – ale gdy już spełnimy wszystkie komunijne zachcianki, na pewno wrócę tutaj z recenzją olejków pełnowymiarowych, które od miesiąca mam już w wirtualnym koszyku. Cieszę się na ten zakup jak dziecko, ale muszę jeszcze chwilę poczekać! A jeśli Ty zastanawiasz się nad zakupem dyfuzora i olejków to ręczę Ci, że to może być jedna z Twoich najlepszych inwestycji. Polecam zaryzykować :).

 

 

Udostępnij: