Wyprawka dla dziecka – co bym teraz kupiła, a czego nie?

Za niecały miesiąc kończę 35 lat. Chryste! Przecież dopiero co obchodziłam swoją trzydziestkę, a wcale nie dużo wcześniej kończyłam 20 lat, żeby nie powiedzieć, że pamiętam jakby to było dziś moment, w którym wreszcie mogłam zacząć wyjmować dowód osobisty żeby się wylegitymować przy kupowaniu piwa. Czas leci zdecydowanie za szybko, a z drugiej strony są rzeczy, o których niewiele się wie po tych wszystkich latach i takim tematem po części jest dla mnie wyprawka dla dziecka.
Wyprawka dla dziecka – hity
Wchodzę na stronę sklepu, który oferuje akcesoria dla dzieci. Ten sklep wygląda całkiem obiecująco: https://ancymon.com.pl/wyprawka. Po co tam zaglądam? Bo większość koleżanek nieco młodszych ode mnie, a nawet w moim wieku, albo dopiero co urodziła kolejne dziecko, albo jeszcze jest w ciąży. W sumie też mogłabym jeszcze zostać mamą, nie? Załącza mi się wtedy to słynne: A ti ti bobasku. Ale wystarczy, że zaglądam na taką stronę i w sumie to od razu mi się tego bobaska odechciewa. Bo hitów wyprawkowych jest tyle, że znów wykupiłabym pół sklepu i pewno z połowy rzeczy nie zdążylibyśmy skorzystać. No i to nocne wstawanie..godziny spędzone na karmieniu, tłumaczenie świata od nowa. Teraz jesteśmy już na etapie dojrzewania i chyba jednak nie chciałabym już niczego w naszym życiu zmieniać, ale kto wie? Jak znów się naoglądam, to różne rzeczy mi mogą strzelić do głowy.
No dobra.. ale co z naszymi hitami? Obowiązkowym elementem dzidziusiowej wyprawki dla noworodka jest kocyk. Po kocyku trzeba pamiętać o ręczniczku pokąpielowym, butelkach antykolkowych (tak, jak karmisz piersią też się przydadzą), niezliczonej ilości tetrowych pieluch i smoczku – bo może być niezbędny. Generalnie wszystko to, co znajdziecie w spisach dotyczących wyprawki dla dziecka w znakomitej większości jest pełną, bardzo przydatną listą. Teraz pewnie skorzystałabym właśnie z takiej listy, ale nie popełniłabym już jednego, wyprawkowego błędu. Jakiego?
Wyprawka dla dziecka – kity
Kupowałam naprawdę dużo rzeczy na start dla moich dzieci. I to za każdym razem, choć przy drugim miałam już sporo po pierwszym. I to był błąd. Tak naprawdę nie zawiodłam się na niczym konkretnie, aczkolwiek przygniotła mnie dosłownie ta ILOŚĆ. Łatwo jest oszaleć na widok maleńkich, kolorowych ubranek. Wszystkich tych grających zabawek, miękkich ręczniczków, butelek – bo jednej się odkręca dno, a druga ma fajny kształt. Kobity! Wrzućcie na luz. Uwierzcie, że jeszcze się tego wszystkiego nakupujecie. Ale lepiej zaczekajcie do momentu, kiedy Wasz dzieć serio przybiegnie rozradowany w podziękowaniu za nową zabawkę bo już czai o co w niej w ogóle chodzi. Noworodek tego wszystkiego nie potrzebuje. I Wy też nie. Ze wszystkiego wyrośnie Wam prędzej niż myślicie.. A większość rzeczy i tak schowacie na dnie szafy i jak dobrze pójdzie, to przypomnicie sobie o nich przy drugim maluchu. Ku Waszemu zaskoczeniu, wszystko będzie jeszcze z metkami.
Także jeszcze raz drogie, przyszłe mamy, proszę Was o rozwagę. Zamiast nakupować ubrań w rozmiarze 56 lepiej (jak już musicie) kupić coś większego, na później. Albo uzupełnić zapas kosmetyków, których – pamiętajcie – też można zużyć jedynie określoną ilość.