Podróże małe i dużeWszystko i nic

Womai Cracow – w stronę światła i ciemności. Czy warto iść?

W Krakowie spędziliśmy cały tydzień. Oczywiście nie obeszło się bez spacerów po rynku i okolicy, a jako, że mieszkaliśmy praktycznie w samym centrum, to Sukiennice oglądaliśmy niemalże codziennie. Jednak na każdy dzień zaplanowałam też chłopcom inne atrakcje, z których często korzystaliśmy równie chętnie jak i oni. Taką atrakcją było nowe miejsce na mapie Krakowa : Womai Cracow.

Womai Cracow – co to takiego?

Womai Cracow to jedna z krakowskich atrakcji, która najbardziej Was zainteresowała. Pokazywałam wszystko dokładnie na Instastory (dalej możecie zobaczyć, w  wyróżnionych relacjach) i dziwiliście się, że nie słyszeliście o tym miejscu wcześniej. No cóż, panowie działają krótko, więc jestem przekonana, że to jedynie dlatego.

Womai Cracow znajduje się nieopodal dworca głównego i galerii handlowej, także nawet jeśli jesteście w Krakowie tylko przejazdem, a macie chwilę wolnego czasu, koniecznie tam zajrzyjcie.

Możecie wybrać się w podróż w stronę ciemności, bądź w stronę światła. My, mieliśmy okazję poznać tę drugą opcję i bawiliśmy się świetnie, całą czwórką.

Jasna strona

Umawiacie się na konkretną godzinę, a to dlatego, że obsługa dba o to, abyście czuli się zaopiekowani. Przewodnik jest z Wami przez cały czas i tłumaczy wszystkie zjawiska, które macie okazję poznać. Dodatkowo pokazuje też jak czego użyć 😉

Jasna strona w Womai Craców pozwala doświadczać zmysłów poprzez naukę i iluzję. Na początku mamy do wykonania wcale niełatwe zadanie. Na ścianie czekają na nas obrazy – zrobione z dziesiątek malutkich obrazeczków. Przedstawiają one niby znane postacie, ale my nieźle się zakręciliśmy. Gdyby nie pomoc naszego przewodnika, chyba wcale nie przyczepilibyśmy odpowiednich magnesów do ściany.

Następnie można zająć się malowaniem po ścianie, a czym? Laserem ultrafioletowym. Super doświadczenie, które wciąga nie tylko dzieci.

Założyliśmy też na nosy “zwidy babuni” – te okulary naprawdę potrafiły namieszać w głowach. Przeszliśmy się ciemnym tunelem i .. rysowaliśmy domek – dalej w okularach, które “robiły z naszym mózgiem co chciały” 🙂

Chłopakom spodobał się piasek –  mapa hipsometryczna. Pozwalał on na “malowanie” na tej mapie gór i tworzenie deszczu.

Później była zabawa światłem i cieniami, granie na kieliszkach, czy odwiedziny w “krainie luster”.

Na koniec jeszcze coś. Atrakcja, o której chyba najdłużej będą opowiadać chłopcy. “Podpalanie ręki”! Ale jeśli chcecie wiedzieć na ten temat coś więcej, zajrzyjcie na naszego Instagrama, albo najlepiej odwiedźcie Womai Cracow. My już wiemy, że przy najbliższej okazji wybierzemy się tym razem na ciemną stronę. Was też zachęcamy!

Womai

Womai

Womai

Womai Cracow

Womai Cracow

Womai Cracow

Womai Cracow

Womai Cracow

 

Womai Cracow

Womai Cracow

Womai Cracow

 

Udostępnij: