Jak tanio podróżować z dzieckiem? 7 sprawdzonych sposobów

Ja tam lubię czasem wsiąść do pociągu byle jakiego. Robiłam tak często, kiedy chłopcy mieli wyjezdne a ja byłam sama! Dzień wcześniej nie wiedziałam, że gdzieś pojadę a rano budziłam się wcześniej niż zwykle i sprawdzałam połączenia z Gniezna. Takie spontany to było coś! Ale teraz, gdy podróżujemy całą rodziną, muszę niestety wszystko zaplanować trochę wcześniej – nie do przesady, ale jednak. Zwłaszcza, że przy 4 osobach dobrze jest delikatnie ciąć koszta. Jak tanio podróżować czteroosobową rodziną?
Jak tanio podróżować?
Pewnie też macie jakieś takie swoje patenty na tanie podróżowanie, prawda? Liczę na to, że się nimi wymienimy – może dzięki temu uda się zaoszczędzić jeszcze więcej? No to co… zaczynamy?
Last minute, zamiast first minute
Nie ma możliwości zaplanowania urlopu na długo przed jego terminem. Wiem, że to najbardziej odpowiedzialne ale no, ja po prostu tak nie mogę. Nie zawsze dysponujemy taką gotówką, by móc gdzieś razem wyjechać a kiedy nadarza się okazja na dorobienie, to dowiaduję się o tym zwykle około 2 tygodnie przed dogodnym dla nas terminem wyjazdu. Dlatego nie ma u mnie opcji wykupienia noclegów w opcji “first minute”. Wiem, że tak taniej. Że głowa spokojna. Ale uwierzcie, że ta opcja “last minute” często bywa nawet tańsza. Bo ktoś niespodziewanie zrezygnował. Bo jednak nie było chętnych, albo przytrafiło się coś jeszcze innego. Mało tego – NIGDY nie rezerwuję noclegu, za który trzeba wcześniej zapłacić 🙂 Dzięki temu mam maksymalną ilość czasu na dorobienie odpowiedniej ilości pieniędzy.
Podróż całą rodziną – TYLKO AUTEM
Jak tanio podróżować? A na pewno taniej? AUTEM! Policzcie sobie ile kosztowałyby Was bilety, gdybyście tak czteroosobową rodziną chcieli wyruszyć w podróż na drugi koniec Polski. Liczyłam to wielokrotnie i zawsze stwierdzałam, że to bardzo nieekonomiczne. Dlatego my tankujemy auto do pełna (wcześniej sprawdzając jeszcze, gdzie najtaniej 😉 ) wrzucamy wszystkie torby i walizy i wyruszamy w podróż. Wycieczka autem pozwala nam na jeszcze jedną formę oszczędności, bo możemy zabrać więcej bagażu. Ale o tym później.
Nie śpimy w hotelach i gotujemy sami
Ja wiem, że można znaleźć hotele, które przyjmą 4 gości w takich samych pieniądzach jak właściciele mieszkań czy studio ale… jest tutaj WIELE ALE! Bo co z tego, że czasem można jeszcze załapać się na śniadanie, skoro inne posiłki kosztują już naprawdę sporo? A nie mamy możliwości, by je ugotować bo niby gdzie?
W hotelu zazwyczaj mamy też tylko pojedyncze łóżka i jeden pokój. Mieszkanie lub studio zapewnia nam minimum dwa pokoje i własną kuchnią z pełnym wyposażeniem. BA! Czasem trafi się nawet pralka i łazienka z wanną. A w hotelach bywa różnie, bo wciąż jeszcze są takie, gdzie łazienka jest wspólna dla kilku pokoi. No to ja się pytam – za co ja mam płacić niby?
Jeśli naprawdę stawiacie na swój komfort ale i oszczędność to polecam Wam serdecznie wyszukiwanie okazji. Mieszkania wcale nie są drogie – jeśli podróżujecie rodzinnie. A jak staniecie przy garnkach jeden raz w ciągu dnia – w porze obiadowej – to chyba korona z głowy Wam nie spadnie, co?
Ostatnio mieliśmy mocno ograniczony budżet i przeliczyłam jaki był koszt przygotowania jednego posiłku – obiad dla naszej czwórki wyniósł nas średnio od 17 do 25 zł (całość). W knajpie czy w hotelu pewnie nawet jedna osoba by się za to nie najadła. A my często dojadaliśmy jeszcze na kolację.
Zabieramy z domu to, co możemy
Wydawać by się mogło, że zakup oleju, żelu pod prysznic czy szamponu to nieduży wydatek. Niby tak, ale jeśli już te koszta skumulować a dodatkowo pomyśleć, że uszczuplają nasz wyjazdowy budżet, to trochę to denerwujące, prawda?
Zabieram z domu zawsze podstawowe przyprawy, przelewam olej do słoiczka. Herbata i kawa często jest na miejscu ale nigdy nie mogę być tego pewna, więc też pakuję.
Kosmetyki – kupujemy ekonomiczne opakowania, DUŻE. Zatem i je przelewam do mniejszych buteleczek lub słoiczków. Staram się zabierać wszystko to, co mam w domu i może mi się przydać w podróży, a mogłoby jednocześnie generować kolejne koszta.
Bloguję
Nie ukrywam, że często korzystam z blogerskich przywilejów. Jeśli ktoś zaprasza mnie do siebie i ofiarowuje pakiet biletów dla całej rodziny w zamian za artykuł na blogu czy relację na Instagramie to się godzę. Oczywiście jedynie wtedy, gdy są to miejsca godne zainteresowania i mam pewność, że spodobają się również mojej ekipie.
Darmowe wejściówki to komfort, na który szczęśliwie mogę sobie pozwolić. Z każdego wyjazdu i tak zwykle robię Wam relację, więc nie jest to dla mnie wielki kłopot, by koszt tych biletów odpracować artykułem na blogu.
Jeździmy w różne miejsca urodzinowo
Coraz więcej przeróżnych miejscówek ma specjalnie wejściówki za 1 zł dla solenizantów. Cała nasza czwórka ma urodziny blisko siebie zatem te nasze wyjazdu kumulują się trochę od marca do maja. Kiedy wybieramy miejsca, gdzie bilet wstępu kosztuje kilkadziesiąt złotych (a zdarza się, że i kilkaset) sporo oszczędzamy gdy jedno z nas wchodzi za symboliczną opłatą.
Szukamy okazji
Można je znaleźć niemalże wszędzie. Ale ja najczęściej zaglądam na Groupon. Jestem spryciulą i wykorzystuję go trochę inaczej. Nie kupuję tam biletów czy pobytów w hotelach. Skoro widzę,że dana miejscówka współpracuje z tym portalem to znaczy, że zależy im na promocji. Wtedy sama – na własną rękę – kontaktuję się z działem marketingu i ustalamy własne zasady współpracy.