Rower wodny z dzieckiem? Pewnie! To super atrakcja!

Jako, że w tym roku nie uda nam się wyjechać już wakacyjnie nigdzie dalej, postawiliśmy na poznawanie naszych okolic – w promieniu 100 km od Gniezna (no dobra, czasem trochę dalej :)). W niedzielę, trochę przypadkiem, trafiliśmy do wyjątkowego miejsca, planowaliśmy wybrać się tylko na rower wodny z dzieckiem, ale nasze odkrycie tak bardzo nas zachwyciło, że skończyło się dłuższym spacerem.
Piękne widoki w Grodzie Piasta!
Od rana zastanawialiśmy się, gdzie moglibyśmy wybrać się z tymi moimi Pierdziochami, bo siedzenie w domu ewidentnie nas nie satysfakcjonowało. Wiecie.. bo ich trzeba dobrze zmęczyć, żeby później był względny spokój. Postawiliśmy więc na rower wodny z dzieckiem – choć słyszeliśmy sporo ostrzeżeń przed taką formą atrakcji. Ale ja jestem zdania, że wszystko jest dla ludzi, jeśli podchodzi się do tej kwestii odpowiedzialnie.
Zrobiłam krótkie rozeznanie, podpytałam znajomych o to, gdzie moglibyśmy szukać tego rodzaju rozrywki i choć początkowo w planach był Żnin, to jednak posłuchałam kogoś, komu ufam na równi z moim D. i wybraliśmy się do Chomiąży Szlacheckiej.
Sama nazwa miejscowości niewiele mi mówiła, ale już Herbarium – trochę więcej 🙂 Nasłuchałam się wcześniej od różnych osób, że tam tak fajnie, tak pięknie, że czas się na chwilę zatrzymuje, i miałam ochotę sama to sprawdzić.
To też, bez większego zastanowienia, odebraliśmy Chłopców od dziadków, i pojechaliśmy. Już “na wejściu” ogromne wrażenie zrobiła na mnie przestrzeń hotelu. Ogromny, naprawdę zadbany teren. Wszystko dopieszczone w najmniejszym szczególe. Można spacerować mostkami, wejść na pomost, schronić się przed słońcem przy wodospadach, albo gdzieś pod dachem – bo i takich zakamarków na terenie samego parku nie brakuje. Do tego zejście do jeziora – woda czysta, żadnych tłumów, no bajka.
Z resztą, kiedy na tak obszernej przestrzeni spotyka się nawet gromadka gości, i tak się ich nie zauważa. A sam gość, może poczuć się jak na jakiejś prywatnej wyspie. Wszystko ogrodzone, tu trampolina, tam ławeczka albo leżak, tajemnicze ścieżki, które zawsze prowadzą do miejsc niezwykle urokliwych. No pięknie! Ja rzadko się zachwycam czymkolwiek, ale tam było mi tak po prostu dobrze. I nawet moje Smrodki, choć zwykle proszą by jak najprędzej wracać do domu, wcale nie miały ochoty się stamtąd ruszać – a to chyba najwspanialsza rekomendacja, prawda?
Powiem Wam jeszcze, że na terenie hotelu można też skorzystać ze SPA. Także jeśli macie ochotę na taki prawdziwy wypoczynek, gdzie nikt Wam nie będzie przeszkadzał, a Wy będziecie korzystać z niego WSZYSTKIMI ZMYSŁAMI – i to dosłownie – to na pewno Herbarium jest właśnie DLA WAS.
A pamiętajcie, że to naprawdę wyjątkowe tereny, bo nieopodal jest i Biskupin, i Wenecja, i wspomniany Żnin, no i Gniezno przecież. Cudowne zagłębie z historią w tle. Idealna miejscówka na spędzenie rodzinnych wakacji. I to pełnych przygód. Ale do rzeczy..
Bo miał być rower wody z dzieckiem, nie? 😉
No i był. Wprawdzie my, jako, że to nasz pierwszy raz, zdecydowaliśmy się tylko na małą godzinkę. Nie wiedziałam, czy Chłopcom się spodoba, ani ile nam wysiedzą tak naprawdę W MIEJSCU 🙂 Nie ryzykowaliśmy zatem dłuższej przygody ale już wiem, że to powtórzymy.
Najpierw, wypełniliśmy dokument, który uprawniał nas do skorzystania z rowerka. Następnie otrzymaliśmy 4 kamizelki – Smrodki nie potrafią pływać, a Miko generalnie nie da się namówić nawet na wejście do basenu, więc miałam obawy, że nie da się namówić do wejścia na rower wody, ale nie było z tym problemu.
Słońce paliło mniej niż w ostatnich dniach, ale wiecie jak to jest na środku jeziora – i tak można się nieźle zjarać. Dlatego właśnie pomyślałam też o ochronie przeciwsłonecznej, i zabraliśmy ze sobą naszą sprawdzoną Mustelę. Jest to marka, na której jeszcze nigdy się nie zawiodłam. Chroni prawdziwie, i nie pozostawia plam na ubraniach. Fajnie się wchłania, nawet jeśli wyleje nam się trochę za dużo kosmetyku.
Tak przygotowani, mogliśmy zacząć….. pedałować 🙂 Dwaj królowie na honorowych miejscach z tyłu, a my z D. musieliśmy się trochę namachać 🙂 Ale wcale nie było ciężko. Zjedliśmy przy okazji posiłek i zgodnie stwierdziliśmy, że miejsca jest tyle, że spokojnie można by się wyspać pomiędzy tylnymi siedzeniami.
No ale dobra… obejrzyjcie zdjęcia, bo pewno na to czekacie: