Kobieco

Dzień singla – jak być szczęśliwym singlem?

Za nami Walentynki. Mocno komercyjne święto, które nie wyzwalało we mnie raczej pozytywnych emocji do czasu, kiedy nie zaczęłam go świętować z moimi Synami. Wtedy dopiero Święto Pana Walentego zaczęło sprawiać mi radość – jak wczoraj. Dzisiaj jednak mamy dzień singla, a na temat tego święta mogłabym prawić godzinami bo tak się składa, że zazwyczaj źle lokuję swoje uczucia co sprawia, że mogłabym się nazwać stuprocentowym singlem. Jak być szczęśliwym singlem? Oto jest pytanie 😉

Dzień singla – czy do bycia singlem można się przyzwyczaić?

Sprzedam Wam w tym poście trochę nowości, które dla mnie są już szarą codziennością, bo pikantne smaczki odkryłam już jakiś czas temu. Zdążyłam ochłonąć, nabrać dystansu, poznać kogoś, kto sprawia, że lżej się oddycha, choć tak naprawdę to chyba niewiele ode mnie chce. Nieważne. Najistotniejsze, że na tacy mi uśmiech przynosi, a jak jest  uśmiech, to i jest wiosna – swoją drogą.. zauważyliście, że zawsze, jakby co roku, ta wiosna do mnie przychodzi mniej więcej w tym samym czasie? 😉
Zdecydowanie muszę sobie przypisać status singla. Jestem na takim etapie życiowej wędrówki, że niekoniecznie chcę. Dlatego to MUSZĘ się pojawia. W marcu – już za chwilę zatem, upłyną 3 lata, od kiedy mentalnie stałam się zupełnie wolna. Przewinęło się przez ten czas trochę mężczyzn. Jedni zostawali na dłużej, inni okazywali się być tak bardzo różni ode mnie, że sama ich (nawet wirtualna) obecność doprowadzała mnie do szału. Kurna. koleś.. albo do mnie JAKOŚ pasujesz i patrzysz w tą samą stronę, albo SPADAJ. You ve got it?

Mogę świętować dzień singla, bo..

Okazało się (mowa o ostatnim przypadku), że jeśli ktoś jest zbyt idealny to.. PO PROSTU JEST ZBYT IDEALNY 🙂 I mogłabym dobitnie, i wprost, bo wiem, że zainteresowana osoba dalej tu ze mną jest i pewnie jeszcze długo będzie, ale ja wcale nie chcę, żeby mogli się cieszyć moją porażką Ci, co tylko na nią czekają. Zachowałam ostrożność. Bo podświadomie wiedziałam, że coś musi być nie tak. Tak mocno, że starałam się tego “nie tak” doszukiwać – i to wielokrotnie. I chwała temu na Górze bo gdybym tak popłynęła tak, jak miałam ochotę, to fakt o tym, iż mój IDEALNY podobno mężczyzna prowadzi podwójne życie okazałby się dla mnie strzałem w kolano. AŁA!.
Skoro już znacie obraz sytuacji to BŁAAGAAAAM WAS – wszystkich moich realnych znajomych, przestańcie mi życzyć szczęścia z tym Panem, bo serio takich życzliwości nie zniosę. To zamknięty rozdział. Dzięki któremu bardziej doceniam prawdę  – i nawet jeśli byłaby niesmaczna i trudna do ogarnięcia to ważne, ŻE JEST. KONIEC!

Jak być szczęśliwym singlem?

Przez chwilę zastanawiałam się, czy wolno mi prawić Wam tego typu morały. Ale przecież kurczę, ja naprawdę jestem szczęśliwa. Pojawiają się od czasu do czasu jakieś mniejsze, czy większe dołki, ale chyba każdy z Was miewa spadek formy.
Wspominałam wielokrotnie, że jestem już kimś innym. W innym punkcie mojego życia też się znalazłam. Nauczyłam się mieć na mało ważne sprawy wyje***. I chyba to jest klucz do sukcesu w kwestii osiągnięcia stanu, który można nazwać szczęściem. Ale jak być szczęśliwym singlem?
  • polub siebie! To jest kurcze podstawa mojego sukcesu. Dopóki nie lubiłam swojego odbicia w lustrze, nie znosiłam sama ze sobą przebywać. Trochę to trwało, zanim po wielu latach zastraszania i wysłuchiwania opowieści o tym jak to jestem nic nie warta odzyskałam część swojej pewności siebie. Ale się udało. I tak dokładnie to mniej więcej rok temu. Różni ludzie mieli na to wpływ, ale najbardziej ja sama. Zrozumiałam, że nie ma tych idealnych. Że to ja mam być zadowolona ze swojego wyglądu, ze swoich poglądów, działań, spojrzenia na wiele spraw. Nikt ma ma prawa kreować sobie mojego obrazu. Nigdy nie stanę się niczyją własnością i nie muszę się do nikogo dopasowywać. I nie chcę! Bo chcę być sobą. A jeśli ktoś nie potrafi tego zaakceptować, to zwyczajnie do mnie nie pasuje. Ja za to, nie pasuję do jego świata. Gdybym miała się dla kogoś zmieniać, nigdy nie byłabym szczęśliwa. A jestem – chociaż jestem sama (nie mylić z samotna 😉 )
  • nie zamykaj się na nowe znajomości, ale też NIE PLANUJ! Wczoraj, ktoś powiedział mi : Jak to jest, hm? Mówisz, że jesteś spontaniczna, i tak żyjesz, a jednak próbujesz planować. Miał rację, bo przez jakiś czas próbowałam, ale tylko dlatego, że przywykłam już do tego, że kiedy się na kogoś otwieram – a on na mnie – próbujemy mimo braku ustaleń być bliżej siebie. Łatwo więc się w takiej sytuacji zapętlić i stwierdzam, że kiedy jedna ze stron nie jest gotowa na jakiekolwiek planowanie czy poważniejszy krok w kierunku drugiej, to po prostu planować NIE WARTO. Bo to przynosi smutek. A ja kocham wiosnę. I Tobie też radzę zwyczajnie pozwalać sobie na taki zdrowy spontan. Bo chociaż pozytywne myśli są ważne, to tak naprawdę życie zweryfikuje każdą Twoją znajomość. Nie zamykaj się więc na nie. Zatrzymaj się przy kimś na dłużej, zwróć na niego swoje myśli nie zajmując sobie głowy niczym innym, ale nie planuj. Bo przecież różnie może być.
  • a może kupić kota? albo psa? Gash! 🙂 Jak tak czasem słucham opowieści koleżanek singielek, to aż mnie skręca. No bo jak być szczęśliwym singlem? Nie da się! Pfff.. PIERDOŁY. Każdy chce kochać, i być kochany. Ale żeby od razu uczucia lokować w domowym zwierzaku? 😉 A to podobno jedna z najbardziej trafionych rad dla singli – kup se psa! Wierny będzie, miłością Cię obdarzy, nigdy nie zdradzi. Ehe 😉
Jestem singlem. (choć emocjonalnie już tak nie do końca). I JESTEM SZCZĘŚLIWA. Jestem niby sama, ale nie samotna. Mam wokół całe mnóstwo ludzi, którzy zaczepiają mnie z uśmiechem na twarzy i realnie cieszą się z tego, że mnie widzą. Są tacy, z którymi widuję się prawie codziennie i tacy, z którymi nie widzę się po kilka miesięcy. Ale jak już mamy okazję się spotkać, to i tak jest tak, jakbyśmy widywali się regularnie.
Mam milion obowiązków. Jak w pracy jest luźniej, biorę na głowe coś własnego. Bo chcę, i lubię. Bo nie cierpię stać w miejscu, i kocham moje ADHD. Ja po prostu nie  mam czasu myśleć. A kiedy przychodzi wieczór –  i większość singli rozpacza nad swoim losem, zaparzam sobie herbatę (ostatnio moją miłością jest biała ;)), całuję na dobranoc moje dwa Pierduśniki.. i biorę w łapsko książkę – co by nową wiedzę chłonąć – albo.. otwieram komputer. A tam, zawsze ktoś podniesie na duchu i powie – dobrze, że jesteś 🙂
JESTEM SINGLEM. I JESTEM SZCZĘŚLIWA. I nawet jeśli taki los mi w gwiazdach zapisano, trudno. Biorę od życia tyle, ile się da – i nawet już dziś, gdyby miało się okazać, że to mój ostatni dzień, mogłabym powiedzieć, że przeżyłam to życie na maksa 🙂

A Wy.. jak się odnajdujecie w roli singla ? A może już nie pamiętacie jak to było być singlem? 🙂

Udostępnij: