Sprzątanie domu – jak ja tego nie znoszę. Jak to zmienić?

Kiedy patrzycie na główną fotę pewno myślicie sobie – pozwolić, żeby wyręczyły nas w nich dzieci. No.. coś w tym jest, przyznaję, bo fajnie, jak czasem Dzieć za Matkasa coś zrobi. A jak to zrobi z ochotą, to tym milej 🙂 Ja sprzątać nie lubię. Lubię, kiedy jest porządek, ale ze sprzątania nie mam żadnej przyjemności i przeciągam zawsze generalne porządki w nieskończoność. Albo przeciągałam. Bo od kiedy mam w domu odkurzacz VAX i odkurzacz Dirt Devil sprzątanie domu serio JEST PRZYJEMNOŚCIĄ. Czyli jednak się da 😉
Sprzątanie domu: Lubicie odkurzać?
Bo ja jakoś tak średnio. Chyba wolałabym stać dwie godziny nad zlewem i myć naczynia mimo, iż mam zmywarkę 😉 Ale odkurzanie nie jest moim ulubionym zajęciem. Unikam go jak ognia – miotła jest pod ręką, wyjmuję, zmiatam. Chociaż wiadomo, że z dywanem już sobie nie poradzi. ale jak sobie pomyślę o kilku metrach kabla, który będzie mi się ciągnął za odkurzaczem i plątał gdzieś pod nogami to… serio wolę tą miotłę 🙂 Wolałam. Bo od kilku tygodni mam w domu prawdziwego TYTANA 🙂 Odkurzacz pionowy VAX!
Dlaczego ten VAX taki fajny?
Właściwie powodów jest kilka! Ja opowiem Wam o tych, które są dla mnie najistotniejsze. Tak się składa moi drodzy, że tutaj mi się ŻADEN kabel pod nogami nie plącze. Ale to absolutnie żaden! Bo jak sobie odkurzacz naładuję – co jest rzeczą niezwykle prostą (wystarczy wyjąć akumulatorek i umieścić na ładowarce) to mogę nim śmigać po mieszkaniu gdzie tylko chcę przez kilkadziesiąt minut – BEZ ŻADNYCH kabli. Odkurzacz bezprzewodowy! A no! Do tego tak lekki, że nawet Dzieć sobie z jego obsługą poradzi, co z resztą widać na załączonym obrazku.
Podoba mi się też opcja podświetlenia, mogę sobie odkurzać, nawet jak prądu nie ma – a miałam już taką sytuację. Aż sąsiadka przyszła zapytać – ale jakim cudem.. przecież u nas ciemno! A Ty odkurzasz? A no. Odkurzam. Bo mój odkurzacz jest na baterie. A do tego nie muszę świeczek ustawiać bo sam mi drogę oświetla. Ta opcja przydaje się również w normalnych warunkach i w ciągu dnia, bo czasami nie każdy paproszek uda się zauważyć 🙂
MEGA podoba mi się też to, że mogę sobie na “listwie” zmieniać opcje “wciągania”. Na zwyczajnym podłożu nie kombinuję, Ale elektroszczotka jest serio idealna i daje możliwość przestawienia opcji by “wgryźć” się dosłownie w dywan i wygrzebać z niego najgłębiej ukryte śmieci albo psią, czy kocią sierść.
To, że odkurzacz jest bezworkowy, też jest świetną opcją. Po sprzątaniu wystarczy tylko wyjąć zbiorniczek, i wyrzucić to co odkurzyliśmy do kosza. A później, lepiej go odrazu nie wkładać, bo zamienia się w mini odkurzacz, dzięki któremu dojdziemy do każdego najmniejszego zakamarka – WSZĘDZIE!
Powinnam też chyba wspomnieć o zwrotności – czy jak to tam nazwać 😉 Fajnie się nim ” jeździ”. Tak po prostu. I serio sprzątanie zamieniło się dla mnie w przyjemność. Mogę z czystym sumieniem polecić Wam ten sprzęt, i chociaż nie jest to koszt kilkuset złotych to jest to zdecydowanie DOBRA inwestycja – a może i fajny pomysł na prezent dla jakieś nakręconej Pani Domu? ja bym się ucieszyła, nawet świątecznie 🙂
Obejrzyjcie sobie galerię zdjęć. Zobaczcie jak fajnie się prezentuje, ale nie uciekajcie jeszcze bo opowiem Wam o kolejnym cudeńku. Ono jeszcze bardziej skradło moje serce 🙂
Zakochałam się po uszy
Wiem, wiem.. o tym już mówiłam, ale… tym razem mowa o czymś zupełnie innym. To taka miłość platoniczna, chociaż nie mogę mieć pewności, że nie jest odwzajemniona bo mój Dirt Evil ochoczo reaguje na mój dotyk 🙂 “poci ” się wówczas, a później dba o to, by ten “pot” dokładnie ukryć.
Chce się zatem dobrze prezentować, a to chyba coś znaczy, hm? 😉
Mycie okien to dla mnie jeszcze bardziej nielubiane zajęcie niż odkurzanie. Micha z wodą, ściereczka, gąbka, papier do polerowania i jeszcze jakieś płyny – cuda niewidy no! A ja lubię tak rachu ciachu, szybko, wszystko na raz. Bez robienia większego bałaganu. I wiecie co? Cholender.. to mycie okien też pokochałam:)
Pokochałam, dzięki Dirt Evil właśnie. Wystarczy, że sobie go naładuję. A później wyjmę zbiorniczek na wodę, wleję tam tej wody za pomocą lejka i nawet żadnych płynów dolewać nie muszę.
Prysnę trochę gdzie trzeba, później przemyję dołączoną szmatką – albo skrobaczką – i włączam odkurzacz. A później ziuuuuuuuu zbiera mi wszystko pięknie tak, że ani kropla na ziemię nie spadnie. A ja ani nie poleruję, ani nie korzystam z dodatkowych ściereczek ani nie stoję pod jednym oknem przez 20 minut bo wszystko zrobię w 3 🙂 Każdej stroskanej Pani domu polecam z całego serducha i powiem Wam, że jak moi najbliżsi zobaczyli co to za cudo, to zaopatrzyli się w taki sprzęt i teraz też śmigają z myciem okien co tydzień – bo to spoko zabawa – i jeszcze sobie kafelki i lustra pięknie czyszczą. Ja też kombinuję. Oszczędzam czas, a do Dirt Devila się uśmiecham zamiast buczeć ” na niego”. Może nawet nauczę się tego, że w miłości potrzebne są kompromisy? M O Ż E 😉
Jest tyle fajnych, nowoczesnych gadżetów, które ułatwiają sprzątanie. Często się ich boimy. Bo przecież lepiej tak, jak Babcia kazała. Bez kombinowania. A szkoda. Bo czasami naprawdę warto zainwestować w jakiś sprzęt tylko po to, żeby sprzątanie stało się przyjemnością. Mycie okien i odkurzanie już nią dla mnie jest. Teraz muszę poszukać czegoś, co mnie wyręczy w praniu, zmywaniu i.. smażeniu naleśników 😉 a ja… ja pójdę sobie poczytać książkę, o! 🙂