Wszystko i nic

Łatki na spodnie przedszkolaka

Nigdy nie miałam tego problemu. Kiedy Miko szedł do przedszkola w nowych spodniach to wiedziałam, że kiedy wróci będą one w tym samym stanie. Przywykłam więc do tego i zaczęłam się zastanawiać o czym te wszystkie Matuszki gadają twierdząc, że ich Bąki to portki mają na dwa – trzy razy, i już dziura na kolanie. Ale teraz to sama zaczynam przeglądać łaty na spodnie, bo Feli musiałby codziennie jakieś jednorazówki zakładać.

Nie wiem jak to jest u Was, ale ja zaprowadzałam Chłopaków do sali w ubraniach, w których przyszli do przedszkola. Nie mamy daleko, więc nie widziałam potrzeby, żeby zakładać coś innego na samą drogę, i przebierać później w przedszkolnej szatni ale..tak było do czasu, aż Feli nie zaczął wracać codziennie z przetartymi portkami.

Na dywanie się bawi – no zrozumiałe. Zwłaszcza, że dywany nowe, mięciutkie, sama bym tam z nimi chętnie puzzle poukładała 😉 (no dobra.. puzzli nie cierpię, ale w grę planszową mogłabym zagrać). Tylko jakim cudem – czy ktoś mi powie (?) po 7 godzinach zabawy na dywanie, NOWE spodnie mogą wyglądać, jakby ktoś nosił je przez rok i nie ściągał wcale z tyłka? Czy Wy też macie ten problem? Czy tylko moje Dziecko tak potrafi?

No.. w każdym razie. W ciągu odstatnich dwóch tygodni, Feli doprowadził do straszliwego stanu 3 pary portek. TRZY PARY. Kolana obdarte, albo wytarte tak mocno, że nawet do tego przedszkola wstyd mu takie spodnie założyć. Pamiętam, że kiedy u nas pojawiał się taki problem – rzadko, bo myśmy do przedszkola nie chodzili ;), to Mama kupowała łatki na spodnie i próbowała coś z nimi zrobić. Wyglądało to okropnie. Serio, do tej pory mam koszmary z tym związane. Ale czasy się zmieniają. Kreatywność producentów jakby rosła 😉 No i samych Mam  – być może. Przyznać muszę, że teraz te łaty na spodnie wyglądają nawet sympatycznie i zamiast szpecić, zdobią.

Może mieć dzieć na kolaniskach np. takiego Angry birds’a

I to za zawrotną kwotę czterech złociszy – od kolana. Albo smerfa, albo Myszkę Mickey:

 

I właściwie, to może mieć na tych kolaniskach WSZYSTKO, o czym tylko zamarzy – ale lepiej go o tym fakcie nie informować, bo to jednak ryzyko, że zacznie celowo niszczyć portki z jeszcze większą częstotliwością 😉

Matula się specjalnie nie namęczy, bo nie są to tradycyjne łatki na spodnie, tylko naprasowanki, więc wystarczy tylko gorące żelazki, decha do prasowania (bez której też się obejść można) i odrobina cierpliwości. A Bąk będzie piszczał z zachwytu jak zobaczy efekt końcowy.

Można też kupić łaty bardziej tradycyjne, jajowate, zupełnie gładkie bądź wzorzyste, także termoprzylepne. Albo – powycinać samodzielnie, z resztek jakiegoś fajnego materiału – tylko wtedy to już się maszyna przyda, a przynajmniej wprawna ręka, igła i nitka. A jak chcesz, żeby łata była w tym samym odcieniu, to wyciągnij kieszenie od drechów i obetnij a później wytnij kształt jaki Cię interesuje i naszyj gdzie trzeba. Skarbów w przedszkolu i tak w kieszeniach Dzieć nie nosi, a portki mogą zyskać drugie życie 😉

A na koniec jeszcze kilka “pokazówek” dotyczących tego, jak można podarte na kolaniskach portki “załatwić”:

łatki na spodnie

 

łatki na spodnie

 

No nic.. to ja się biorę za naprawianie szkód – bo dzisiaj pewno kolejna para portek będzie wołała o pomstę do nieba. Ciekawa jestem, jak Wy radzicie sobie z tym problemem, hm? Naprawiacie? Czy wolicie odwiedzić np pepco i kupić drechy na zapas? 🙂

Udostępnij: