Ckliwie

Chciałabym..

Mawiają, że chcieć, to móc. Mogłabym, mogę.. Wszystko mogę? Mogę jeśli chcę.. chcę, jeśli mogę. Bzdura.. Bo ja tak szukam.. Siebie w sobie szukam i chciałabym odnaleźć, a nie potrafię. Zawsze chciałam zmieniać kierunek wiatru bo nigdy nie wpadłam na to, że mogę dostosować do niego swoje żagle. Może wtedy, udawałoby się częściej docierać do celu?

Chciałabym…

Żeby było tak, jak sobie wymarzyłam. Żyć w pełnej rodzinie, której nie musiałabym być “głową”. Chciałabym móc dbać o tego, który dbałby o nas. DBAŁBY. Nie niszczył.
Bo ja chciałabym, żeby już NIKT, NIGDY mnie nie niszczył. Nie rozrzucał wiecznie puzzli, które ja składać próbuję. Co mu szkodzi? No co mu szkodzi zająć się innymi? Te są dla niego “zbyt trudne”. Nie wiem, może to ja podzieliłam je na zbyt wiele kawałków? Skoro sama nie mogę się uporać z ich złożeniem? A może jak już złożę część, to powinnam sklejać? Ale ja się na klejach nie znam..

Chciałabym..

Zjeść czasem wspólnie śniadanie, albo ugotować dla nich obiad – dla niego też, nie myśląc o tym co było. Chciałabym, żeby mi o tym wiecznie nie przypominał. Byśmy mogli pójść razem do zoo i żebym nie musiała patrzeć na niego z pogardą i strachem. Chciałabym, żeby te dwa małe Stworki przestały pytać, kogo mogą kochać, a kto znów odejdzie. Żeby miały wsparcie w nim, w tym, który miał być nie tylko dawcą ale i ich powiernikiem. I moim (!). A nie był nigdy. A ja tak chciałam..

Chciałam… (?)

Niewiele przecież.. odrobiny ludzkiej życzliwości, i ciepła. Tylko tyle. A sama mogłam dać dwa razy więcej ( bo chciałam właśnie).

Ależ on mnie ZEPSUŁ. Tak bardzo mnie zepsuł. A ja tego nie widziałam. Zepsuł tak mocno, że teraz jedyne, czego bym chciała, to sprawić, by zniknął. Raz, na zawsze. Nawet kiedy zaczyna mówić “po ludzku”. I chociaż znów chciałabym chcieć, to nie potrafię. Nie z Nim… i może już z nikim nawet..

 

Udostępnij: