Kobieco

30,5

Damn it! No jest. Kolejna! Ja pierdziu.. pora wreszcie na dobry krem przeciwzmarszczkowy. I następny siwy włos – cóż no.. od pół roku nie pamiętam o swoim naturalnym, kasztanowym kolorze – teraz jestem jak węgielek. FARBOWANY. W końcu to już 30,5 ..

Pamiętam jak dziś, kiedy to jako ta siedmiolatka spoglądałam na nauczycielkę religii, która była lekko po trzydziestce (albo nawet przed) i myślałam sobie, jaka ona już staaaaraaaaaa.
Miałam wtedy wrażenie, że całe życie za nią.

Stary był też pan ze sklepiku, który przecież dopiero co skończył szkołę średnią, i woźny – bo miał już dwójkę dzieci.

Za to tęskniłam do własnej osiemnastki. Odliczałam lata, później dni.. Chciałam jak najprędzej być dorosła. Byłam przekonana, że zmieni się coś więcej niż tylko to, iż łatwiej będzie mi kupić piwo albo fajki dla kogoś. Gówno prawda! Chociaż nie.. Cofnij. Zmieniło się wiele.. Przestałam odliczać dni do kolejnych urodzin, a czas jakoś dziwnie przyspieszył. I gna z roku na rok coraz prędzej.

Nie celebruję urodzin

Nie cieszę się nimi, nie zapraszam gości. Nie organizuję wielkiej fiesty z  tortem i świeczkami. Nie czuję takiej potrzeby. W dniu urodzin, robię sobie zazwyczaj rachunek sumienia.. Tak samo, jak w Sylwestra.
W tym roku jakoś nie było na to czasu. Może zatem dziś poświęcę na to chwilę? Bo w pewnym sensie to magiczna data.. takie na pół urodziny – 30,5 roku.. Nie chcę nawet liczyć ile to miesięcy ile dni już za mną.. Za to chciałabym wiedzieć, ile jeszcze przede mną. A może lepiej nie?

Może lepiej codziennie żyć tak, jakby jutra miało nie być?

Zmieniłam się

BARDZO się zmieniłam w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Ta moja wewnętrzna przemiana zaczęła się już w marcu, wraz z pewną znajomością, która uświadomiła mi jak wiele JESZCZE mogę. Ale wtedy byłam jeszcze zbyt słaba, by otwarcie o tym mówić, i dążyć do zmian, które były mi tak bardzo potrzebne.

Za to końcówka czerwca, a raczej lipiec, przyniósł mi już KONKRETNE ZMIANY. Tak! To wtedy poczułam się jak.. JA! Po prostu. Właśnie wtedy odzyskałam “siebie”. Tą dawną, sprzed lat, wolną zupełnie. Nieograniczoną ani odrobinkę.

Wróciła pewność siebie.. wiara we własne siły. I chęć do działania… To uczucie dalej wzmaga we mnie. I “rosnę” niczym balonik napełniany powietrzem.. Więcej.. i więcej.. chciałabym już “wybuchnąć”, Wiecie? Ale będę potrzebowała Waszej pomocy..

A ta zmarszczka pod okiem.. KIT Z NIĄ.. pójdę po ten krem. I tyle 😉

Udostępnij: