Jak nauczyć dziecko dzielenia? Co moje, to Twoje?

Kiedy Bąki były młodsze, a Feli nie potrafił jeszcze dopełznąć samodzielnie do żadnej zabawki wydawało mi się, że łączy ich taka braterska więź, której nic nie jest w stanie zachwiać. Każdy miał jednak wtedy swoje “terytorium” i był w tej sytuacji szczęśliwy ale… po kilku miesiącach okazało się, że Feli zaczyna walczyć ” o swoje” a co za tym idzie, zupełnie niespodziewanie wpełznął na terytorium Mikuli zawłaszczając sobie to, co należało uprzednio wyłącznie do starszaka. Jak nauczyć dziecko dzielenia? A może ono wcale nie musi się dzielić?
Wraz z nowym członkiem rodziny, pojawia się zawsze wiele zmian. I nie chodzi tylko o to, że trzeba wygospodarować więcej miejsca w mieszkaniu czy w sercu..
Nowy członek rodziny = nauka dzielenia. I to zarówno w przypadku dzieci, jak i nas – Rodziców.
Jak nauczyć dziecko dzielenia by nie odczuło, że ktoś jest teraz od niego “ważniejszy”? Czy argument : “On jest młodszy, oddaj mu”, jest w tej sytuacji na miejscu?
Co moje, to Twoje?
No nie do końca tak jest.. Kilkulatek, potrafi już sporo zrozumieć, i jeżeli będziemy mu wysyłać sprzeczne sygnały, to w końcu się w tych naszych dobrych radach pogubi.
Wyobraźmy sobie taką sytuację. Leży sobie na podłodze zabawkowy telefon.. NALEŻY DO STARSZAKA. Otrzymał jasny komunikat, że tak jest. Wybraliście go razem, w sklepie z zabawkami, albo dostał go od Babci czy Dziadka z okazji jakiejś okazji. Jest JEGO. Koniec, kropka.
I nagle pojawia się tuż obok niego jakiś mały pełzak, który chwyta go w małą rączką i z prędkością światła wprowadza do swojego otworu gębowego 😉 No co….. ? Ząbki wychodzą.. trzeba sobie ulżyć, nie? a przy okazji zaślinić wszystko!
I co teraz? Starszak zrozpaczony przybiega do Ciebie zalany łzami, bo przecież wszystko mu zaślini.. Bo jak w ogóle może bez jego pozwolenia i wiedzy choćby sięgać po jego ukochaną zabawkę?
“Daj mu, bo jest młodszy”? “Pożycz, nic z nią nie zrobi”? Tak? A dlaczego? Dlaczego nie dajesz dziecku prawa do decydowania? Oczekujesz od niego, że bez emocji pozwoli młodziakowi na korzystanie z jego zabawki a Ty.. no pomyśl.. gdyby tak ktoś Twoją “zabawką” się zajął. Jak byś zareagowała? Ile razy powtarzasz : “Zostaw, to mój telefon” , “To moja własność, nie rusz”?
Owszem.. dzielenie się JEST WAŻNE. Jednak w tym wszystkich chodzi o to, żeby dziecko nie czuło się zmanipulowane. To musi być jego decyzja. Jego potrzeba.
Jak zrodzić w nim tę potrzebę?
Uważam, że potrzeba dzielenia się, wiąże się z pewnego rodzaju wrażliwością. Bo tu przecież nie chodzi tylko o zabawkę, którą brat, ma pożyczyć na chwilę swojemu bratu. Prawdziwie umieć się dzielić, to potrafić ofiarować coś komuś, kto naprawdę jest w potrzebie. Nie pożyczyć, nie pozwolić “polizać” i później zabrać..
Ta wrażliwość, przychodzi z czasem. Trudno przecież oczekiwać od dwulatka, że z radością odda komuś zabawkę, która jeżeli tylko znajdzie się w zasięgu jego ręki, będzie postrzegana przez niego, jako jego własność.
Szanujmy własność naszych dzieci..
I dajmy im prawo wyboru. Co to oznacza? Tylko tyle, że powinniśmy jasno komunikować dziecku, że jeżeli coś jest JEGO WŁASNOŚCIĄ, to ma prawo korzystać z tego sam, lub podzielić się z kimś, jeżeli SAM ODCZUJE TAKĄ POTRZEBĘ.
Warto jednak podkreślać i pokazywać dziecku, że dzielenie się jest fajne, i wzbudza wiele pozytywnych emocji. Wystarczy pożyczyć koledze plastikowy samochodzik, by zaaranżować wspólną zabawę – ” ja wsypię piasek, a ty możesz go wywozić”
Należy też doszukać się przyczyny, która powoduje, że nasze dziecko nie ma ochoty na dzielenie się. Może martwi się, że ktoś zniszczy jego zabawkę? Że zabierze, i już nigdy jej nie odda?
Odnalezienie przyczyny jest najczęściej najlepszą drogą, do rozwiązania problemu.
U nas działa coś jeszcze.. “czasomierz”. A raczej ustalanie zasad. Duży mówi do Młodego ” Dam Tobie tą zabawkę, ale masz na zabawę nią 5 minut” Albo Młody” Możesz pojeździć moją hulajnogą. Pozwalam Tobie zrobić trzy okrążenia wokół jabłonki. Później chciałbym, żebyś mi ją oddał”.
Działa!
A kiedy już dzieci nauczą się dzielić
Będą się o siebie wzajemnie troszczyć szukając takiego rozwiązania każdej sytuacji, by żadne z nich nie było pokrzywdzone.
“Mikołajku… została tylko jedna kostka czekolady.. nie umiem jej podzielić na pół, ale zaczekaj”..
I w ruch poszła kredka ( “przerobiona na piłę”) , krzesło ( które miało spowodować odpowiednią siłę nacisku) i wreszcie.. ząbki.. Jest. Przegryziona na pół. Feli wyjmuje z buźki drugi kawałek, żeby sprawdzić, który jest większy:
“Proszę Bracie.. Ty jesteś ode mnie większy, dostaniesz większy kawałek. Musimy się dzielić, Jesteśmy RODZINĄ”..
Mission complete!
A jak jest u Was z tym dzieleniem ?