3 powody, przez które nigdy nie zrobię prawka

Tak.. czas się do tego przyznać.. jestem TOTALNYM, samochodowym antytalentem. Chyba.. 😉 Bo piszę to trochę na zasadzie: nie lubię, ale nie wiem jak smakuje, bo nie próbowałam. Tylko, czy skoro wcale nie ciągnie mnie do aut, a myśl o ruchu drogowym przyprawia mnie o ból głowy, jest dla mnie jakaś szansa na pozytywne zaliczenie testów i praktyki? Nie sądzę!
Może gdyby to była konieczność.. gdyby nie istniały pociągi, autobusy, taksówki, uczynny znajomy, czy choćby Dziadziuś, który zabiera nas do siebie własnym autem kiedy już od nas odpocznie i ma ochotę spędzić trochę czasu z Bąkami to.. myślałabym o tym. Ale nie muszę. Bo mieszkam w mieście i wszystko tak naprawdę mam na wyciągnięcie ręki. Dlaczego nie zamierzam zrobić prawka?
Niecierpliwiec ze mnie
Straszliwy. Ja zawsze chciałabym mieć wszystko już… teraz. Nie lubię na nic czekać. Denerwują mnie kolejki w sklepie, Oczekiwanie na kuriera czy choćby KORKI NA ULICY. Wkurzają mnie kiedy jestem pasażerem, i zdarza się, że nie kryję swojego niezadowolenia głośno psiocząc na kilometrowe, samochodowe “ogonki”. Nie chciałabym mieć wtedy w ręku kierownicy – serio. 😉
A co to jest ten przegub napędowy ?
I układ hamulcowy, i chłodnica klimatyzacji, i amortyzator i…. cholibka! przecież to dla mnie czarna magia! A autko jednak wieczne nie jest, i czasem się psuło będzie.. Ehe… ja wiem, wiem, że od takich kompleksowych napraw to jest mechanik.. no ale kurczaki no…. taka sytuacja… przypuśćmy, że zdałam to prawko.. jadę sobie od punktu a, do punktu b ( zakładając, że nie jest to odległość większa niż kilka kilometrów – grrrr w życiu bym się dalej nie puściła) no i nagle.. pyr pyr pyr.. auto stoi. Nieważne czy dymi spod maski, czy nie dymi.. Nawet jeżeli bym tą maskę JAKIMŚ CUDEM otworzyła, to i tak nie wiedziałabym co dalej.
Nie mówiąc już o zmianie koła – niby banał, ale jednak:)
Po co mi zatem to auto i prawko? No.. chyba, że miałabym swojego osobistego szofera, ale w takim układzie, prawka zdawać i tak bym nie musiała 😉
Auto to nie mały koszt
Właśnie! I niby tak wiele ułatwia, ale też niemało utrudnia. No bo co.. trzymać je gdzieś trzeba.. Jest opcja – postoi pod blokiem, Może nikt nie ruszy. Ale co, jeśli ruszy? Nie jednemu już auto spod domu zwędzili, a jak nie zwędzili, to przynajmniej otarli, koła poprzebijali albo szybę wybili.
Trzeba by więc wynająć garaż – a koszt jego wynajęcia w moim przypadku byłby taki, jak czynsz za mieszkanie.. łeee tam…
No i te ubezpieczenia, przeglądy, BENZYNA! Taak, tak. Wiem, że bilet na autobus czy pociąg też kosztuje ale.. przeliczałam już to kilka razy i zdecydowanie bardziej nam się to opłaci.
No i jest jeszcze przecież kwestia zakupu samego auta – chyba, że miałabym znów szczęście w konkursach, jak kiedyś:) Chociaż myślę, że i tak wolałabym to auto sprzedać i.. zafundować nam jakąś fajną wycieczkę.. POCIĄGIEM 😀
No nie kręci mnie to.. NI PIORUNA. I denerwuje mnie okropnie, gdy wiecznie słyszę – kiedy w końcu zrobisz prawko? NIGDY! 🙂 I powiem Wam w zaufaniu… że jakoś nie wierzę, że my.. Babki.. jesteśmy stworzone do siedzenia za kółkiem. Kiedy widzę, że to kobieta jest kierowcą autobusu to.,.. no dobra… jeszcze nie zdarzyło mi się czekać na kolejny ale.. przyznaję, że bacznie ją obserwuję w trasie 😉
A Wy.. lubicie siedzieć za kółkiem? Chciałyście zrobić prawko, czy musiałyście?
A może tak jak ja uważacie, że to nie dla Was?;)