Bez kategorii

Truskawkowe dni i czerwony alert – ratuj się kto może!

Kurtyna! Zaraz kogoś zastrzelę. A jak nie zastrzelę, to pogryzę, albo przynajmniej powiem coś, czego na milion procent będę później żałować. Ale przecież teraz nie myślę racjonalnie (tiaa.. jakbym kiedykolwiek myślała 😀 ).  Teraz to ja myślę… o migdałach – serio.. W czekoladzie! I… kakao! Ojjj jak mi się chce kakao.. i jeszcze.. Właściwie to.. nie wiem czego mi się chce.. Bo jak przychodzą TE DNI, to wiem tylko tyle, że jestem nieobliczalna. I szczerze Wam radzę – w dni zaznaczone u mnie w kalendarzu na CZERWONO, lepiej się do mnie nie zbliżajcie. AMEN!

Ja pierdziu.. Co te hormony z nami robią, hm?

Fakt, że często mam gorszy dzień. Załącza mi się wtedy “niższa tonacja” ;). Ale jak już mam ochotę wszystkich pogryźć, śmiać się, a za chwilę płakać i wkurzyć się o to, że moja ulubiona czekolada zmieniła opakowanie- chociaż wcale nie straciła przez to  na smaku to wiem, że niezależnie od tego co “mówi” mój kalendarz, powinnam słuchać intuicji.

TAK! To oznacza, że zbliżają się TE DNI. Ciocia, gość, @ , truskawkowe dni, czerwony alert, kobieca klątwa, najazd Indiańców, czerwone morze, Niagara, i…. jakkolwiek bym tego OKRESU nie nazwała to wiem, że będzie to trudny OKRES dla wszystkich, którzy staną mi w tych dniach na drodze 🙂

Myślałam, że to Faceci są dziwni.. No w sumie to są, nie? Tzn.. bywają 😉 Ale jednak prości w obsłudze  .. Za to my? No wulkany emocji!

Wiecie co? Współczuję im.. tym naszym.. Mężczyznom. Co też oni muszą z nami przeżywać? 😉 W TE DNI… Mniej więcej to… co Ci, którzy mają u boku ciężarną lasencję.. A taka to potrafi.. opowiadałam Wam już na fb.. :

“Godzina 23..Przed chwila: dzwonek do drzwi.
Myślę sobie, że ktoś od nas, skoro domofon nie dzwonił. Otwieram. Stoi przede mną jakiś gosść, na oko lekko po trzydziestce. 
– dobry wieczór – mówi z uśmiechem
– no, dobry wieczór- odpowiadam- o co chodzi?
– a… ja w takiej sprawie… bo.. nie no.. kasy nie zbieram. 
– chleb ?
– yyyy…. nie… żelki. Haribo najlepiej. O smaku coli. Nie ma Pani czasem ?
– ….( moja mina chyba nie do opisania)
– czyli co.. nie ma? No to może.. kinder bueno!
Zamykam kolesiowi drzwi ale nie daje za wygraną
– może być tez ptasie mleczko, czekolada, lody nawet! Błaaagam! Mieszkam na dziesiątym. Żonie się ogórka kiszonego zachciało i słodkim chciała przegryźć, a ja w domu nie mam nic! Bankomat nieczynny, płatność kartą w całodobowym nie działa. Ona jest w 7 mcu ciąży! Wie Pani co to znaczy???? Został mi już tylko parter… to co,.. może jednak, coś? Oddam z naddatkiem!”

TAK WŁAŚNIE DZISIAJ SIĘ CZUJĘ.. 😉 Nieee.. nie jak ten facet… jak ta babka od ogórka, co jej się żelków chciało. KONIECZNIE HARIBO. I KONIECZNIE o smaku coli! Bo w TE DNI wszystko powinno być po mojemu. A nie jest. JAK MAM SOBIE ULŻYĆ, hm? 🙂 

Udostępnij: