Słodki weekend: Muffinki marchewkowe z drodżami

Wiecznie proszą te moje Bąki o coś słodkiego. A ja zwyczajnie nie potrafię im odmawiać. Wprawdzie woleliby zajadać się non stop czekoladą i lodami, ale bez problemu udaje mi się im wcisnąć coś bardziej.. hmm.. domowego. Taak. Te muffinki marchewkowe to taka słodkość, która kojarzy mi się z dzieciństwem, głównie przez zapach drożdżowego ciasta. Nasza wersja jest nieco zmodyfikowana, a dzięki dodatkowi marchwi, babeczki są bardziej wilgotne. Przepis wielokrotnie wypróbowany. Szybki w wykonaniu. Spróbujcie, bo warto!
Zawsze, kiedy mam już w szafach resztki produktów i nagle pada hasło : Mamo.. chcę coś słodkiego, kombinuję na całego. Ale od kiedy trafiłam gdzieś w internecie na prosty przepis na muffinki marchewkowe z drożdżami w proszku ( wersja dla mega wygodnych) , w sumie nie muszę już kombinować.
Zwłaszcza, że tą startą na tarce marchew, można zamienić na cokolwiek innego – rodzynki, orzechy, żurawinę.. naprawdę COKOLWIEK., No ale nasza ulubiona wersja, ma jednak w składnikach marchew, i taki przepis Wam dzisiaj przedstawię.
Co będzie nam potrzebne?
Pozwólcie, że rozpiszę nam w gramach, ale podam też przeliczniki 😉 Tak będzie łatwiej bo domyślam się, że Wy też nie musicie mieć w domu kuchennej wagi ( może ktoś się domyśli, i z okazji jakiejś okazji dostanę w prezencie;))
- 60 gram mąki pszennej ( można zamieniać na inną , ja uwielbiam np, orkiszową, no ale wtedy to i przelicznik inny i wrzucam bardziej na oko ) Takie spore pół szklanki.
- 20 dag cukru – można kombinować ze słodzikami, stewią, itp, itd, ale ja nie kombinuję i proponuję Wam dorzucić po prostu ok 1/5 szklanki
- drożdże. Nienawidzę tych “prawdziwych”. Za dużo z nimi roboty a ciasto z ich dodatkiem NIGDY mi nie rośnie. Za to te w proszku są idealne. Potrzebujemy 3 gram – zerknijcie na paczuszkę, bo są większe i mniejsze, jeżeli kupicie szóstkę, wystarczy wsypać połowę.
- 250 ml mleka – czyli zwykła szklanka
- jajca – sztuk 4
- trochę masełka – około łyżki
- 2 łyżki oleju
- no i marchewka. Ja ścieram na tarce o dużych oczkach jedną, dużą. Na tą ilość mąki wystarczy, ale możecie dorzucić więcej.
- no i cynamon. Bez niego to by nie było to samo ciasto
- trochę cukru pudru, jeżeli chcecie jeszcze bardziej sobie życie osłodzić
I co dalej?
A no dalej, to Bąki do kuchni i trzemy, mieszamy, i przekładamy do foremek 🙂 u mnie, bez małych pomocników się nie obejdzie. Maszerują do pokoju po swoje krzesełka, i każdy musi mieszać ze mną – nie wspominając już o próbowaniu co kilka chwil!
Tutaj jest o tyle wygodnie, że nie trzeba rozgrzewać drożdży. Właściwie nawet nie musimy czekać aż wyrosną, ale ja, po rozmieszaniu wszystkich składników jednak pozwalam, by ciasto trochę odsapnęło.
Czyli tak : wszystkie suche składniki mieszamy, do tego mleko, olej i żółtka, plus starta na grubych oczkach marchewka.
Mieszam, przykrywam bawełnianą szmatką i ubijam białka ze szczyptą soli, po czym mieszam wszystko delikatnie drewnianą łyżką – ale mówiąc szczerze, zdarza mi się to robić mikserem, ustawionym na najmniejsze obroty i też jest ok. Także ułatwiajmy sobie życie, jeśli tylko można to zrobić;)
A później do piekarnika. Jakieś 180 stopni na górnej i dolnej grzałce i.. rooosną. O tak:
A kto pierwszy przybiega do kuchni, żeby spróbować? WIADOMO 😉