Bez kategorii

Matko, zacznij od siebie!

Potrzebna mi chyba taka wewnętrzna spowiedź.. Co by uwolniła moje myśli od czarnych scenariuszy. Nie chcę klepania po ramieniu. Nie potrzebuję słów otuchy chcę tylko, żebyście wiedzieli.. że ja wiem! Że jestem świadoma swoich błędów i korzę się sama przed sobą, bo mi wstyd. Bo nie jestem taką Matulą, jaką chciałabym być.

Pierwsze promienie słońca nieśmiało przebijają się przez chmurę. “Pukają” do naszego okna i budzą nas ciepłym “dotykiem”. Buziak na dzień dobry, wycieczka do łazienki, wspólne mycie ząbków. 
A później mały wyścig z czasem – kto pierwszy się ubierze? “Mamusiu, pomóż”.. “Mamusiu, popraw”.. 
Kwadrans później jesteśmy gotowi do wyjścia. W zgodzie.. Zadowoleni.. Przedszkole, szybkie zakupy.. trochę zabawy i praca.. a później wspólny czas. Całej naszej trójki.

Ehh.. chciałabym, żeby tak wyglądał każdy nasz dzień. Ale nie wygląda! NIE WYGLĄDA bo zamiast tej rodzinnej sielanki i spokoju jest strach, nerwy i złość.
Wstaję pierwsza, Mikula przez pięć minut marudzi, że dzisiaj nieee.. że przedszkole to ZUO, że woli zostać w domu i wgl. najchętniej to cały dzień by spał. Macham na to ręką, załatwiam swoje potrzeby i wracam do Niego, żeby pomóc mu się ubrać ( nie, moje Dziecko nie jest takim Gapciem, potrafi to zrobić sam, ale .. no właśnie, ale…)

Mądry, wrażliwy, czuły Chłopaczek – kocham Go całym sercem ale czy On to czuje? Odpuści.. Nie chce mi robić przykrości i co gorsza- nie chce mnie zdenerwować bo wie, że podniosę głos.

Nie lubię krzyku. Boję się krzyku.. tak samo jak On.. jak Oni.. a mimo to.. ehhh 🙁

Z Felim nie jest już tak łatwo. Od rana wprowadza mnie w taki nastrój, że najchętniej wyskoczyłabym przez okno i czasem żałuję, że mieszkam TYLKO na pierwszym piętrze!
Krzyk.. nie.. WRZASK. Kilkadziesiąt minut bezskutecznego nakłaniania go do ubrania się – bo przecież trzeba iść. Bo zegar tyka. Bo nie zdążymy do tego cholernego przedszkola. Stoi przede mną, i krzyczy. Drze się tak bardzo, że najpierw myślę – co na to sąsiedzi – ale później.. sięgam po tę samą “broń” po to tylko, żeby na końcu płakać razem z nim.

I teraz już oboje trzęsiemy się ze złości, z żalu, z bezsilności.. Kochamy się przecież najmocniej na świecie, A wcale się nie rozumiemy.. 🙁

Dziecko, to takie nasze małe lustro.. Jeżeli moje Bąki są moim odbiciem, to jest mi wstyd! Cholernie wstyd! Bo przecież ja.. nie chciałam .. 🙁

Może dalej nie poradziłam sobie z tym, co przeżywałam przez dłuższy czas. Może tylko udaję, że słowa już mnie nie ranią.. A może po prostu wiem, że nie powinnam była się bać. I że moim obowiązkiem było słuchać intuicji! Mleko przecież i tak już się rozlało, i nie warto było nad nim płakać..A ja płakałam.. i to zdecydowanie ZA DŁUGO!

Patrzyłam na nich w nocy jak śpią.. i myślałam sobie – Matko, zacznij od siebie! Rano znów czekała mnie wielka próba.. której nie przetrwałam, ale wiem, że jutro – albo jeszcze dziś – będzie kolejna. i tym razem będzie lepiej. I nigdy już, żaden z nich nie zapyta się mnie ” Mamusiu, kochasz mnie”?
NIE ZAPYTA, bo będą o tym wiedzieli.. chociaż byłam pewna, że już wiedzą.. 🙁

Nie jestem taką Matulą, jaką chciałabym być.. Ale jutro, zaczniemy dzień inaczej:

Pierwsze promienie słońca nieśmiało przebijają się przez chmurę. “Pukają” do naszego okna i budzą nas ciepłym “dotykiem”. Buziak na dzień dobry, wycieczka do łazienki, wspólne mycie ząbków. 
A później mały wyścig z czasem – kto pierwszy się ubierze? “Mamusiu, pomóż”.. “Mamusiu, popraw”.. 
Kwadrans później jesteśmy gotowi do wyjścia. W zgodzie.. Zadowoleni.. Przedszkole, szybkie zakupy.. trochę zabawy i praca.. a później wspólny czas. Całej naszej trójki. 

Udostępnij: