Bez kategorii

O tym, jak mnie dwie blogerki z torbami puściły

Do końca nie byłam pewna, czy uda mi się wyrwać na długo oczekiwane, wczorajsze spotkanie. I chociaż w piątek wieczorem WIEDZIAŁAM już, że mimo choroby Chłopcy mają opiekę, i generalnie mogłabym jechać – BEZ PRZESZKÓD – to oczywiście nie mogło się obyć bez przygód..

Nie jestem stałym bywalcem takich spotkań. i tak naprawdę to, które zorganizowała Mamala i Matka NIEpolka  było trzecim, w którym uczestniczyłam jako NIE organizator.
Nie będę kategoryzować, oceniać, które z nich było lepsze, a które gorsze bo po tych kilku spotkaniach WIEM, że jeżeli ktoś wybiera się na taki “zlot czarownic” ( bez obrazy  – określenie pieszczotliwe;)) po to tylko, by się dobrze bawić, porozmawiać z innymi Mamami, to i o suchym gardle i bez prezentów BĘDZIE ZADOWOLONY.
No ale wracając do samego początku..  W piątkowy wieczór miałam wyjątkową wenę;) I chociaż zegar tykał i wiedziałam, że powinnam już położyć się spać, nie posłuchałam zdrowego rozsądku. 
Położyłam się grubo po drugiej, W dodatku nie ustawiając budzika.
Plan był taki, że wstaję o 6 – równiutko. Więc skoro przebudziłam się o 5.50 postanowiłam, że tych 10 minut, które mi zostało, spożytkuję jeszcze na odrobinę snu. Tia… 
Kiedy znów spojrzałam na telefon, tysiąc myśli przewinęło mi się przez głowę. Dzwonię do Izy: Nie zdążę! Nie ma szans..
Ale ona zawsze mnie zmotywuje : ZDĄŻYSZ! Masz 40 minut!
Wyskoczyłam z łóżka, przez chwilę zaczęłam się zastanawiać czy w ogóle mam czas spędzić pięć minut w toalecie.. A jako, że lubię sobie zostawiać wszystko na ostatnią chwilę, nie miałam pojęcia nawet co ubrać. Pierwsze spodnie z suszarki, bluzka z szafy … fuck.. no sznurek mi wyleciał..

niee no.. reszta to się nadaje tylko do prasowania. Zwijam bluzkę w kuleczkę, wrzucam do torebki i wciągam na siebie koszulę w kratę. Kilka malowideł do torebki i jazda do taksówki – dworzec jest na drugim końcu miasta.

Kiedy już w niej usiadłam, znów spojrzałam na zegarek. Zostało 20 minut.. Więc na spokojnie…

Tia.. JASNE! Nie ujechaliśmy zbyt daleko, i przebiło się koło.. dreptałam tam ze trzy minutki czekając aż je wymieni, aż w końcu Pan taksówkarz stwierdził, że mam łapać kolejną podwózkę- nie zdążymy. Na szczęście nie kazał płacić, więc wskoczyłam do drugiej, i na 3 minuty przed odjazdem pociągu trafiłam na dworzec!

A tam już czekała na mnie IZA. Która to natychmiast wzięła się za wciąganie sznurka do mojej bluzki- Dzięki Ci DOBRA KOBIETO;)
A ja w tym czasie, udałam się do pociągowego kibelka, gdzie czekała już spora kolejka.. Pan przede mną głośno przyznał, że nie wie co się tam dzieje , i zaraz się z… (PIP) 😉 
Po kwadransie drzwi się otworzyły, i wyszła przez nie jakaś.. młoda para? No.. a przynajmniej dwoje ludzi o przeciwnej płci. W dodatku bardzo zdenerwowanych – bo jak ktoś śmiał im przeszkadzać? 

Najwyraźniej Pan przede mną też miał w toalecie coś więcej do zrobienia – oho! po tym, co zobaczyłam w zlewie stwierdzam, że pewnie nie miał czasu się w domu ogolić;) no ale w końcu przyszła i na mnie kolej … Wyjęłam więc malowidła z torebki, co by zatuszować sińce pod oczami:)  ( jak wiecie, maluję się TYLKO na wyjątkowe okazje;)) 
Reszta drogi minęła BARDZO szybko. A na dworcu, czekała już na nas KAROLINA 🙂 I cała nasza trójka, pół godziny później, mogła już przywitać się z Alicją i Patrycją:) Jako, że dotarłyśmy na miejsce prawie pierwsze, mogłyśmy przebierać w miejscach!
Żadnych podpisanych krzesełek, narzucania kto i gdzie ma siadać. Luz blues 🙂 Tak, jak lubię:)
No i ledwo żeśmy się rozsiadły, a już Ala przybiegła do nas z pierwszą turą prezentów:
Poczekałyśmy na resztę towarzystwa i… impreza się zaczęła;)

Dziewczyny przywitały ciepło wszystkie uczestniczki, i przedstawiły gości specjalnych.. A później… później to się dopiero działo. Podzieliłyśmy się na cztery zespoły. Wytypowałyśmy po jednej modelce, i dla każdej z nich musiałyśmy przyszykować stylizację – dowolną. Jako, że Karolcia u nas taka.. hm…. najbardziej zbliżona do ideału była;) tośmy ją WYKORZYSTAŁY. Z resztą , żadnych sprzeciwów nie wnosiła.. Zwłaszcza, kiedy usłyszała, że modelka z wygranego zespołu wychodzi w ciuszkach, które założyła na siebie w trakcie stylizacji:) A było o co walczyć – KOSZULOVE i GOOD LOOK . No i przeobraziła się nam ta nasza szara myszka w PRAWDZIWEGO WAMPA 😀
(Karolka.. ja wiedziałam, że  z Ciebie pozytywna wariatka, ale żeby aż tak?:) )

Nasza “Matka Desperatka” poszła na pierwszy ogień. A kiedy reszta Dziewczyn przespacerowała się ” po wybiegu” JURY udało się na dłuuuugie narady:

Wygrać się wprawdzie nie udało, bo nagrody od STUDIO FIGURA zgarnął zespół, który przygotował tą stylizację:

ale co się naśmiałyśmy, to nasze. 🙂
No a po tej małej rywalizacji był czas na przekąski:

i pogawędki:

Było też coś o prawnych aspektach organizowania konkursów… Cóż no.. przyznaję się bez bicia, że ja to wszystko wiedziałam ale.. no właśnie.. ale;) w każdym razie po wystąpieniu MISAKO uznałam, że zmienię co nieco w swoich zasadach i nie będzie już  u nas typowych rozdawajek. Tylko, czy naprawdę nie ulegnę pokusie?;)
No a później to już był obiad( bardzo smaczna kaczka – swoją drogą, jadłam po raz pierwszy;))
I kolejne prezenty. Na kilka tygodni przed spotkaniem, każda z nas mogła kupić po kilka “cegiełek”. za które wczoraj wybrała sobie nagrody ukryte w tych torbach:
I tak, DZIEWCZYNY PRZESZŁY SAME SIEBIE. Prezentów był OGROM. CUDOWNYCH. Nie spodziewałam się, że będzie tego aż tak dużo. Wielkie brawa się Wam należą! Bo sporo czasu musiałyście poświęcić na szukanie tak licznej i hojnej  liczby sponsorów. I to dzięki Wam, udało się przekazać na ręce Pani Anny Borowiak całkiem ładną sumkę pieniędzy:
Pani Ania przysiadła się do nas, i razem zjadłyśmy pyszny tort:

Została jeszcze chwila na pogędki
I trzeba było się zbierać – a szkoda. Wprawdzie Dziewczyny puściły nas z torbami:
obsługa była profesjonalna, miejsce piękne i jedzenie bardzo dobre, a na stole stało wino, ale nawet gdyby nie to wszystko, z przyjemnością wzięłabym udział w tym “zlocie” po raz kolejny.
Dla tej atmosfery. Dla uśmiechów, nowych znajomości i tej krótkiej chwili, w której można zapomnieć o problemach. Dziękuję Wam Dziewczyny – Alicja, Patrycja – cieszę się, że mogłam tam z Wami wczoraj być 🙂 
A o tym, kto jeszcze zajadał się pysznym tortem i co podarowali nam sponsorzy, w kolejnym wpisie 😉
Udostępnij: