Kochać, to nie znaczy zawsze to samo..

..bo są tacy, co kochają ZA COŚ i Ci, którzy kochają po prostu.. Miłość “za coś” pojawia się zwykle wtedy, kiedy umiera ta druga (będąca pierwszą) .. Jest efektem ubocznym tej pierwszej – ot tak … PO PROSTU.
Marzyłyście kiedyś o Księciu z bajki? Na pewno! Bo chyba każda, mała dziewczynka, układa sobie w myślach najpiękniejsze historie, w których odgrywa pierwszoplanową rolę.
Zamkowa wieża… i warkocz do ziemi… ( swoją drogą.. w czym te księżniczki myły włosy, że nawet umięśniony księciunio mógł się po nich wdrapać na samą górę i czupryna na tym nie ucierpiała? TAK! Zdecydowanie nie pochodzę z książęcego rodu.. Moim włosom wystarczy codziennie starcie ze szczotką.. OMG)
No ale przejdźmy do meritum.. Wdrapuje się ten księciunio.. Przeciska przez okienko, i nawet słowem się nie odezwie, bo wie co ma robić. Myk, na książęce wyrko i od razu rypcium pypcium. Od du.. strony. A co! Inaczej zły czar nie pryśnie..
A taka Księżniczka, rozanielona.. Rumieńce na pyzolu, w oczach iskierki i tylko czeka, aż ją posadzi na swoim rumaku. ( no co…. ? ;)) Jedna krótka jazda… i niby wie… że to taka miłość PO PROSTU… ale , ALE.. zafunduje jej księciunio raz, drugi, jazdę bez trzymanki! A potem zniknie gdzieś za górami, za lasami.. bo ona już wyzwolona… cała jego.. czekać będzie..
No to znika na siedem dni.. jakąś walkę stoczy po drodze, pokłóci się z poddanymi, a na weekend zajedzie.. Księżniczkę zabierze na bal, i ona pójdzie z nim szczęśliwa, w długiej sukmanie.. odtańczą razem królewski taniec, a gdy wybije północ czar pryśnie i znów bajka się skończy..
Przyjeżdżał tak będzie ten książę, ukrywając ukochaną jeszcze przez chwilkę. Góra dziewięć miesięcy. Jak będzie chłopak – radość wielka. Jak waćpanna – ni źle, ni dobrze. Ale coś będzie.. ( to nie te czasy, że się zwierzątkom ubranka szyło.. jak rumak w nic się nie “ubierał”.. to był bardziej narażony na “katar”… ekhm… Katarzył tak przy każdej jeździe bez trzymanki..W końcu nie trudno się przeziębić, kiedy “wiatr we włosach ” Cud by się musiał zdarzyć, żeby księżna dziecka nie poczęła.
Zamieszkała z Księciuciem..ale ten dalej zajęty.. To na wojnę pojechał, to szukać wiatru w polu i sezamów ze złotem. Szablą pomachał, z robin hoodem wszedł we współpracę.. Czasami kogoś w dyby zakuł.
A jak przyjechał, to waćpan miał już dwanaście miesięcy. I tylko ten uzdolniony malarz, juniorowi “fotki pstykał”.. a później gołąbkiem – posyłał w świat.. nim trafił do księciunia, junior się zmienić zdążył i jak przyjechał – obcy był dla niego. Ale Ojciec – a co!
A Ona Matka.. Żona – Księżniczka.. KRÓLOWA? Tylko że już nie kochała PO PROSTU.. i on kochał ZA COŚ.. za ten wiatr we włosach… i “zakichanego “rumaka..
I Wiecie co jest najgorsze? Że od tamtego czasu niewiele się zmieniło.. Bo PO PROSTU kocha się tylko na początku.. a później te wyjazdy – do pracy, za granicę.. i nawet Skype nie pomoże zamiast gołąbka ani aparat zamiast malarza.. “Księciunio” dalej jeździ “walczyć”.. a księżniczka w końcu zaczyna kochać za coś.. I łączy ich tylko wspólny “sezam ze złotem” i ten rumak.. który przynajmniej już tak często “nie choruje”..