Pacjenci – sami nie wiecie, ile możecie!

Każdy ma jakąś swoją historię.. Bo chociaż są tacy, co lekarzy unikają jak ognia, to jednak czasem tu strzyknie, tam zaboli, i iść trzeba – chciał, nie chciał. A tym bardziej, kiedy rozchoruje się nasze DZIECKO–>KLIK. A później nieświadomi tego co nam wolno, idziemy do tego “zoo”, gdzie o kulturze chyba nikt nie słyszał i już przy pierwszej wizycie można by podważać lekarskie kompetencje.
Ja też należałam do tych pacjentów. Takich, co to idą do lekarza, jak już naprawdę muszą. Bo perspektywa długich kolejek mnie przerażała, ale denerwował mnie też fakt, że musiałam zjawiać się tam z własną diagnozą :
“No dzień dobry, z czym Pani do mnie przychodzi? OSPA? Nie, nie możliwe, co też Pani mówi, przecież Pani już przed trzydziestką.. Że co? Że jakieś krosteczki się pojawiły, ee , proszę pokazać. A tak, tak, rzeczywiście, miała Pani rację, OSPA”.
Tak było też w przypadku trądziku niemowlęcego, AZS u Mikuli, oskrzeli ( eeee, nie… nie ma szans, to nie oskrzela – no ale przecie ja słyszę, jak on oddycha, bez stetoskopu nawet, niech Pani go DOKŁADNIE OSŁUCHA – OMG, oskrzela!)
Jednak najgorszym moim doświadczeniem był PORÓD nr. 1. No tak, wiem, że opisywałam tą sytuację zupełnie lajtowo, ale chodziło raczej o moje odczucia odnośnie samej “akcji” a nie tego, co się działa wokół mnie.
Przybyłam do szpitala z silnymi bólami – krzyżowymi. Jako, że KTG nie wykazało skurczy – chyba musieliby je podpiąć na plecy;)) – nie zbadał mnie ŻADEN lekarz! ŻADEN. Bo stwierdzono, że nie ma takiej potrzeby.
I spędziłam tak z tymi bólami całą noc, NIKT do mnie nie zajrzał, nie zapytał jak się czuję, podczas kiedy ja naprawdę WIEDZIAŁAM, że to już. I, że jeżeli za chwilę ktoś mi nie “pomoże”, to może zdarzyć się coś niedobrego.
Wczesnym rankiem dosłownie ubłagałam pielęgniarkę, żeby przywołała lekarza na badanie. Przyszedł trochę obrażony, w dodatku mniej więcej po godzinie. Zbadał. i wykrzyknął tylko – NA PORODÓWKĘ!
Nie obyło się bez kleszczy, jak stwierdził później, pełne rozwarcie było już najprawdopodobniej od kilku godzin, ale jako, że nie miałam typowych skurczy, nie było też partych.
Miko miał problemy – spore problemy. Regularnie jeździliśmy na usg główki, które już w pierwszej dobie życia wykazało jamkę leukomacyjną. Rozwijał się wolniej niż inne Dzieci, co przestało być zauważalne dopiero wtedy, gdy ta “wada” się wchłonęła – po dwóch latach.
Przy drugim porodzie, wiedziałam już, że MAM PRAWO DO BADANIA. i choćby nie wiem co, choćbym miała poruszyć niebo i ziemię, to przywołam lekarza.
Zjawiłam się w szpitalu na wywiad z położną, podłączono mnie do ktg, które tym razem wykazywało skurcze, ale jako, że na luzie z nią rozmawiałam, znów nikt mi nie wierzył że rodzę. Miałam iść na salę – nie zgodziłam się. Stanowczo poprosiłam o badanie lekarskie i co? I po 20 minutach już tuliłam mojego Fila.. Obeszło się bez kleszczy, bez dodatkowej pomocy. Ale co stałoby się z Mikulą gdyby nie moja prośba o badanie? Lekarz stwierdził, że Mały by się po prostu udusił.
PACJENCI – SAMI NIE WIECIE ILE MOŻECIE. To hasło Fundacji MyPacjenci, która uświadamia nie tylko nas – pacjentów- ale również lekarzy.
Pomyślcie, jak często rezygnujecie z dyskusji z lekarzem, bo zwyczajnie boicie się odezwać? Bo każde Wasze pytanie może uznać za podważanie jego kompetencji?
Czy zawsze Wiecie, na ile możecie sobie pozwolić? Jakie macie prawa?
Dlaczego w tej długiej kolejce siedzi Babcinka, która do torebki wcisnęła dziesięć jajek, a tuż za nią młody jeszcze mężczyzna, z grubym portfelem, co to niby przez przypadek zostawi na biurku lekarskim zielony papierek? A jeszcze dalej Matula, z dwójką Małych dzieci, też ma cosik przy sobie, bombonierka – nie mała. i to wcale nie dla Bąków.
NIEMAL WSZYSTKO MOŻNA W ŻYCIU KUPIĆ – ale zdrowia się nie uda.
To my – pancjenci – DUPOLIZY, uczymy tych wielkich “człowieków” lekarzy, że im wszystko wolno. Bojąc się ich reakcji, nie próbujemy nic zmieniać – BŁĄD.
W kupie siła- jak to mówią. Dlatego WARTO działać – i na własną rękę, i w grupie.
Fundacja MyPacjenci zauważa problem. Przygląda mu się z bliska i stara się EDUKOWAĆ wszystkich, których problem dotyczy.
Możemy czuć się pewnie, odwiedzając lekarza. Możemy być uświadamiani i ŚWIADOMI naszych praw. Możemy.. WIELE.. Jeśli tylko przestaniemy wierzyć stereotypom i weźmiemy sprawy w swoje ręce.
Podzielcie się z nami własnymi doświadczeniami, każdy głos w tym temacie zostanie zauważony. Jakich zmian oczekujecie? Jak Waszym zdaniem powinna wyglądać opieka lekarska?
Stwórzmy razem DEKALOG lekarza, dzięki któremu podczas każdej wizyty w przychodni będziemy czuć się pewnie i pamiętajcie PACJENCI – SAMI NIE WIECIE, ILE MOŻECIE.