Niezbędnik małego podróżnika

Nie.. nie będzie o tym jak się spakować, żeby zapakować wszystko i dopiąć walizkę. Ani o tym co powinno się znaleźć w apteczce. Ani nawet o tym ile par butów zabrać na wycieczkę i czy w słoneczną pogodę przydać się może też przeciwdeszczowa kurteczka. Będzie za to o tym, jak zająć dziecku czas w trakcie podróży – dłuuugiej podróży. Gadżety w większości przez nas sprawdzone, lub polecane przez inne mamy. Także jeśli właśnie wybieracie się na wakacje, ale drżycie na samą myśl o podróży z maluchem, zapraszam na małą prezentację. Wierzcie mi, że z takimi atrakcjami ani się obejrzycie, i będziecie na miejscu.
![]() |
Źródło |
Swego czasu naprawdę sporo podróżowaliśmy. Autem.. pociągiem, i autobusem się zdarzało raz na jakiś czas. Pracowałam zdalnie, więc pakowałam tą swoją “pracę” do torby od laptopa i mogłam pisać – a to na plaży gdzieś między Gdańskiem a Gdynią, a to u podnóża Tatr.. Kochałam to.. Od zawsze marzyłam o tym, żeby pokazywać Bąkom świat.
I chociaż każda taka wycieczka była przeze mnie wyczekiwana (choć zdarzały się też typowe spontany) to jednak sama myśl o podróży przyprawiała mnie o mdłości – z nerwów. Bo przez pierwszą godzinę Miko siedział w tym foteliku, całkiem grzecznie. Ale później.. Później nie było już tak kolorowo. Jak więc udawało nam się przetrwać te trudne chwile?
Zadbaj o to, żeby dziecku było wygodnie
Niby taka oczywista oczywistość, a jednak często o tym zapominamy. A przecież sami, wielokrotnie zmieniamy miejsce w trakcie podróży bo – no co tu dużo mówić – na dupalu nie da się długo wysiedzieć w jednej pozycji. Dlatego Młodziak powinien mieć wygodny fotelik – to ważne, jeśli nie NAJWAŻNIEJSZE.
Maluchowi przyda się także specjalna podusia – antywstrząsowa- dzięki której poprawimy nie tylko komfort jego jazdy, ale również bezpieczeństwo.
U nas sprawdziły się świetnie również osłonki przeciwsłoneczne. IDEALNE, kiedy jedziemy z malcem w środku dnia, a słońce świeci tak mocno, że najchętniej sami byśmy się przed nim schowali. Osłonka, działa na zasadzie tradycyjnej roletki – można ją opuszczać, i zwijać w każdej chwili.
No i zagłówek
Można wybierać i przebierać wśród dziesiątek wzorów. Są praktyczne i właściwie niezastąpione w trakcie podróży.
My, korzystaliśmy też z pojemnego organizera, który zawiesza się na siedzeniu naprzeciw Dziecka. Można do niego włożyć ulubione zabawki, przekąskę i coś do picia.
Mamo, nudzę się
Oho! Kiedy tylko usłyszałam takie hasło, zaczynałam panikować.. No i zaczynała się zabawa – Matula dwoiła się i troiła, żeby zabawić Bąka na tyle, żeby zapomniał o czasie, jaki spędził w aucie. Były więc piosenki, wierszyki, i nawet tańce- na siedząco. A do tego paluszkowe zabawy, wyliczanki, bajeczki i… kiedy kończyły mi się pomysły, sięgałam po gadżety.
Ogromnie przydatny okazał się w tym wypadku stolik podróżnika- o, coś takiego:
A dzięki niemu to i puzzle można było układać, i rysować, i książeczki z naklejkami mogły pójść w ruch. I tak, bawiliśmy się nawet przez 2 godziny. Zdarzało nam się lepić z plasteliny, grać w chińczyka.
A kiedy paluszki już odmawiały posłuszeństwa, rozpoznawaliśmy marki przejeżdżających aut, liczyliśmy je i opisywaliśmy jakie mają kolory.
Ten zestaw zabaw zwykle wystarczał, by dojechać do celu, ale kiedy decydowaliśmy się na poważniejszą wycieczkę, prawdziwym wybawieniem było przenośne dvd. Zawieszone na zagłówku przedniego siedzenia sprawdzało się idealnie, a Bąki oglądając ulubioną bajeczkę zwykle później robiły sobie drzemkę.
Na czarną godzinę mieliśmy też płytę z audiobookami – typowa usypianka.
Daj dziecku odpocząć
Im częściej robiliśmy sobie przerwy w podróży, tym chętniej Bąki wskakiwały ponownie do auta. Chwila na kawkę, soczek – porcję frytek. I można było jechać dalej. To ważne, żeby co jakiś czas pozwolić dziecku się wybiegać, porozciągać, nabrać sił na dalszą podróż.
NIGDY nie jeździliśmy nocą – chociaż wielu Rodziców uważa, że to idealny czas na wycieczkę, bo Maluch pośpi, albo i prześpi całą drogę. Może i prześpi, ale czy się wyśpi?
Nie wyspane dziecko + nowe miejsce = mnóstwo nerwów. NIE:) Na wakacje, jeździmy przecież po to, żeby wypocząć.. i wypoczywaliśmy.
I chociaż musiałam się trochę nagimnastykować, żeby Chłopcom w trakcie jazdy się nie nudziło, to było warto. Bo i mnie trasa mijała tak szybko, że nawet nie zauważałam kiedy docieraliśmy na miejsce.
A Wy, macie jakiś swój patent na dłuuugie podróże? Jak zajmujecie Dziecku czas?