Bez kategorii

Jak kupować w lumpeksach?

Pamiętacie te czasy, kiedy samo przebywanie w sklepie z odzieżą używaną to był wstyd i hańba? Ja pamiętam. A niech no ktoś w szkole powiedział głośno, że Matula kupiła mu te odjazdowe portki co ma na dupalu w lumpie właśnie – szydziło się z niego, a i spodnie wcale nie były już takie fajne. Ale czasy się zmieniły. I sytuacja – o 180 stopni.

Gniezno jest malutkie.. Bardziej wieś niż miasto. Można tam wieść spokojne życie a sklepów jest tyle, że w sam raz;) ani za dużo, ani za mało.
Tylko, że.. no właśnie.. pewnego dnia szukałam na jednej z bardziej ruchliwych ulic – w centrum – poleconej przez znajomą herbaciarni. Rozglądałam się więc to tu, to tam, co by nie przeoczyć sklepu, o który mi chodziło. Nie wiem, czy po prostu nigdy wcześniej nie robiłam tego z taką uwagą, czy zwyczajnie lumpki wyrosły tam jak grzyby po deszczu ale wierzcie mi, że na tej niezbyt długiej uliczce, naliczyłam aż 10 sklepów z używaną odzieżą.
I Wiecie co zrobiłam?;) Nie dotarłam do herbaciarni, bo musiałam wejść do każdego po kolei:)
Siedziałam trochę w tym biznesie – od nieco innej strony ( hurtowo) i mogłabym wydać poradnik o tym, co zrobić, żeby się w branży utrzymać. Zapomniałam już jednak jak to wygląda od strony klienta. Ale miałam okazję sobie przypomnieć:)

Wprawdzie NIGDZIE nie widziałam tak długiej kolejki do drzwi, jak w dniu dostawy w jednym z poznańskich szmateksów, ale Gniezno wcale nie odbiega jakością odzieży od lumpków z wielkiego miasta, za to różnica w cenie jest diametralna.
Podczas, kiedy Poznań potrafi odstraszyć w dniu dostawy ceną rzędu nawet 80 zł za kilogram ( nie żartuję ) tak moje miasteczko proponuje cenę dwa razy niższą a towar ( też nie żartuję ) dwa razy lepszy.
Ale tłok .. cóż.. tego się chyba nie da obejść w żaden sposób:) I później jest to wielkie wydzieranie szmatek, sprawdzanie metek, rozpychanie łokciami bez przepraszam – bo przecież chodzi o to, żeby kupić same perełki. Przyznam, że właśnie dlatego wolałam zawsze iść na lumpki następnego dnia. Wtedy ludzi było znacznie mniej,  a towar nie był jeszcze tak bardzo przebrany, żebym nie mogła znaleźć niczego szczególnego. Aż do czasu, kiedy jedna z moich klientek zdradziła mi swoje tajemne rady – rady łowczyni szmatek.

1.Zajmij dobrą miejscówkę. Jeżeli sklep otwierają o ósmej, musisz być przed drzwiami przynajmniej godzinę wcześniej ( Tia… jakby dawali tam coś za darmo;))

2.Kiedy drzwi się otworzą, leć.. LEĆ jak na skrzydłach, tak, jak byś za chwilę miała się spóźnić na najważniejszy pociąg w życiu ( ehe.. ok;))

3.Dotarłaś? To dobrze. Wyobraź sobie, że obok Ciebie nie ma zupełnie nikogo, mimo że tuż obok szaleje tłum sfrustrowanych kobiecin, które tak naprawdę nie mają pojęcia po co tam poszły. Ty też musisz być taką sfrustrowaną babką, która ma w oczach tylko metki znanych marek. Broń Boże nie zabieraj koszyka- musisz mieć wolne miejsce. Nie masz też czasu na przeglądanie Metek z rozmiarami. Oceniaj więc na oko. Ściągaj z wieszaków WSZYSTKO, co jest w Twoim guście. Nie oglądaj dokładnie, zrobisz to później. A kiedy już przejrzysz wszystkie ubrania dostępne w sklepie, znajdź jakiś wolny od sępów kącik – najlepiej przy oknie- i sprawdź czy wybrane ciuszki spełniają Twoje oczekiwania. Dopiero teraz wrzuć wszystko na wagę i pomyśl, czy Cię na wszystko stać;)

Zadowolona z łupów? No ja myślę:) A teraz, czekając w kolejce do kasy, odwróć się za siebie i zerknij na resztę ludu, który jeszcze buszuje pomiędzy wieszakami. Oglądają wszystko dokładnie, zanim zawieszą na ramieniu.. i bach – ktoś coś komuś poprowadził, bo nie zdążył dojść do wieszaka na czas. Pamiętasz? Oni wszyscy wchodzili tam razem z Tobą. Ale nie obrali odpowiedniej taktyki zakupowej. I dobrze, więcej perełek dla Ciebie:)

Tak mniej więcej, przedstawiła mi swoją strategię działania w lumpkach jedna z moich klientek:) Kupowała ubrania nie tylko dla siebie, sporo wystawiała na aukcjach, więc dla Niej rozmiar nie liczył się zupełnie.

A Wy.. kupujecie w lumpkach? Jakie są ceny w Waszych sklepach?  Co ciekawego udało się Wam upolować?:)

Udostępnij: