Mamo! Boję się!

-Maaaamuuuuuśśśś! Popól! – przecieram zaspane oczy i na wszelki wypadek dopytuję
– Co takiego?
– Popól! tam! był..działem..Głowy..dwie.. miał..
no tak.. moje Dziecko znów widziało potwora..
Wyobraźnia.. czasem przeraża mnie to, ileż różnych – dobrych i złych – stworów tworzy się w tych dwóch, małych główkach. Do pewnego czasu potwory NIE ISTNIAŁY. Nie było dla nas słowa, które je określa, nie było myśli, która potrafiłaby pokazać to, jak wyglądają.. Ale pojawiły się. Sama nie wiem kiedy. Być może przyszły razem z książeczkami, które nie zawsze były tak do końca pozytywne? Mimo, że dla Dzieci..
A może z bajeczkami, które też podobno skierowane są właśnie dla najmłodszych. Nie wiem.. i pewnie już nigdy się tego nie dowiem. Bo one są.. Od jakiegoś czasu pojawiają się w najmniej oczekiwanych momentach i… STRASZĄ.. tak bardzo, że Feli przybiega do mnie z zapkłakanymi oczętami, bo tam był ten z dwiema głowami, a w kuchni zauważył jeszcze innego. Jak zaradzić tym “strachom”? Czy jest jakiś spobób na to, by się ich pozbyć?
Wypędzanka
Kiedy szaman chce przywołać deszcz, odtańcza swój taniec przy palącym się ognisku. Niee.. ja się do tego nie posunę;) choć, żeby pozbyć sie z domu “popolów” , jestem w stanie zrobić wiele. I robię.. achh jak dobrze, że za zakmniętymi drzwiami i nikt nie może mnie obserwować w trakcie tej desperackiej akcji:) Bo my też odtańczamy swój taniec – tyle, że nie przy ognisku. W dodatku dodajemy do niego okrzyki – ich treści nie zdradzę publicznie:) Wierzcie mi jednak, że działa.. zapłakane oczka nagle się uśmiechają a Feli wierzy, że nasz “czerodziejski akt” pozwolił na zawsze odgonić okropne bestyje..;) aż do czasu…
Kiedy przyjdzie noc
MAm wrażenie, że NIGDY nie uwolnię się od tego mojego małego Bączka. Że już wiecznie będzie spał ze mną w jednym łóżku, bo jeśli tylko spróbuje zasnąć na swoim, spod spodu wypełznie jakiś obrzydliwy “popól”. O Matko i Córko.. i znów muszę odstawiać tańce i wykrzykiwać zlepki słów, które mają być magicznym zaklęciem. Dlatego właśnie.. kupiłam lampkę. Bo Feli zwyczajnie zaczął bać się ciemności. Od kiedy jest z nami to małe światełko, “popoly” pojawiają się rzadziej i mam nadzieję, że niebawem znikną zupełnie.
Zawsze uważnie słucham
Nawet, kiedy Feli jest bardzo podekscytowany a na opisanie nowego “popola” brakuje mu słów. Zaglądamy razem pod firankę, otwieramy szafę.. i pod łóżkiem nic nie ma.. Staram się wytłumaczyć, że “popoly” nie istnieją. Zwykle pomaga:) Kiedy Młody upiera się, że jednak coś widział, tworzę bajeczkę.. O ile śledzicie bloga od jakiegoś czasu wiecie na pewno, że zamieszkała u nas już dawno pewna myszka, która to codziennie śmiga po mieszkaniu w poszukiwaniu smoczka – dla swojej licznej gromadki Dzieci. Tak, tak Filipku.. to właśnie ona.. to ją widziałeś. Ale ta myszka nie jest “popolem”. Jest przyjazna i bardzo lubi nas odwiedzać. Pewnie kiedyś przestanie. Gdy będziesz już gotowy oddać jej swojego smoka:)
I chociaż moje “magiczne ” działania przynoszą na jakiś czas oczekiwany efekt, to te okropne “popoly” wciąż tworzą się w Jego wyobraźni. To dla mnie nowość, bo Mikula nigdy nie był takim “straszakiem” dlatego Matule..bardzo na Was liczę.. jeżeli któraś z Was przechodziła przez to samo, może podzieli się ze mną sprawdzonymi radami?;) Nawet tymi najbardziej magicznymi i wymagającymi… 😉 Będę wdzięczna:D:D