Albert i tajemniczy Molgan vs. Ma(m)fia i Zakamarki ;)

Już dawno zagościł w naszym domu.. On.. Albert Albertson, lat cztery. Przytaszczyliśmy jeden z tomów z gnieźnieńskiej biblioteki, a Albercik nauczył dzięki niemu moje Bąki, że wcale nie muszą chodzić spać zbyt wcześnie;) bo Matula może przecież przynieść im pić.. a później może im się zachcieć siusiu.. w dodatku przecież żaden z nich nie umył jeszcze ząbków a w ostateczności, możemy wspólnie zanurkować pod łóżkiem w poszukiwaniu “popola” ekhm.. to znaczy lwa.. no ale … to nie nasza część;) do rzeczy;)
Zakamarki – FANTASTYCZNE wydawnictwo, dzięki któremu poznaliśmy mnóstwo cudownych książeczek dla dzieci. No i Ma(m)fia – rewelacyjny projekt dwóch , szalonych Matkasów;) To dzięki nim w nasze łapki wpadła kolejna książeczka z serii Albercikowej. O ta:
CZasem jestem jak ten Albercikowy Tatulek. Wiecznie jest coś do zrobienia, i najchętniej skołowałabym Bąkom jakiegoś niewidzialnego przyjaciela.. takiego, co to nie będzie rysował po ścianach, nie zbije kolejnego talerzyka i nie zgubi ostatniego długopisu a ponadto… zajmie Bąkom czas. Takiego jak.. Molgan?
Oj nie, nie.. z tego Molgana jest kawał Łobuziaka! Bo dziwnym trafem, jeśli coś w domu ginie, coś się stłucze albo.. wybrudzi.. to ZAWSZE JEGO WINA! 😉
A mimo to, jest bardzo wyjątkowy. To prawdziwy przyjaciel, bo choć nie widzi go nikt prócz Alberta, Molgan pojawia się ZAWSZE wtedy, gdy ten mały urwis go potrzebuje.
To wyjątkowa historia, bo porusza temat znany chyba nam wszystkim.. no przyznajcie się Matule, która z Was nie miała w dzieciństwie takiego zmyślonego przyjaciela? 😉 No właśnie:) Dlatego z wielkim sentymentem podeszłam do tej opowiastki, którą natychmiast pokochały też moje Bąki. I choć seria Albercikowa ma mnóstwo różnych części ( o których przeczytacie w raporcie Ma(m)fii) to te z Molganem w roli głównej, szczególnie przypadły nam do gustu.
Piękne ilustracje, prosty język, zrozumiały nawet dla dwulatka. Wszystko to sprawia, że Alberta po prostu NIE DA SIĘ NIE KOCHAĆ.
Także, Matule.. bez chwili zastanowienia.. przy okazji kolejnego, prawie już wiosennego spaceru, udajcie się do najbliższej księgarni i poznajcie Alberta.. Alberta Albertsona.:)