Wszystko i nic

Boberkowy problem z głowy;) Stulejka u dziecka

Tak..TAK! udało się! Jednak Chłopiec.. Co za ulga:) Druga to już może być Dziewczynka ale pierwszy.. musiał być Mały Chłopaczek. Wymarzyłam sobie tego mojego Mikulę.. Choć wiem, że gdyby okazał się być Majeczką, przyjęłabym go (ją) z takim samym wzruszeniem. Jednak pierwszą radość przyćmił po jakimś czasie strach.. nie o to, czy pokocham do granic możliwości, czy będę mogła karmić piersią, czy zawita u nas od pierwszych dni butla.. Strach dotyczył zupełnie innej kwestii – pielęgnacji.. Noworodka, niemowlaka.. OGÓŁEM.. ale i tych części ciała, z którymi “nie znałam” się przecież od podszewki.. Bałam się tego Mikulowego boberka.. i słusznie! Wiecie co to stulejka u dziecka? Zaraz się dowiecie!

 

Kiedyś tematu nie było..Stulejka u dziecka?

Nikt nie mówił o chirurgach, maściach, naciąganiu.. Wszystko odbywało się zupełnie “naturalnie”.. Pojęcia nie miałam jak powinien wyglądać “dopracowany” boberek;)
Taa.. no przyznaję bez bicia, że zbyt pilną uczennicą nie byłam – nauki humanistyczne, cudo.. ale ta reszta.. biologia jakaś. Niee.. to nie dla mnie.. i coś mi się zdaje, że pominęłam dziwnym trafem ten dział dotyczący ludzkiego ciała i jego budowy.. No.. chociaż bez przesady.. Podstawy znam 😉 Zabrakło tylko doprecyzowania wiedzy.

Zdziwiona byłam więc ogromnie, kiedy Pani ordynator, podczas którejś z kolei kontroli w szpitalu ( Miko był pod szczególną opieką przez pierwsze pół roku  – poród kleszczowy i powikłania) zajrzała w pamperasa nie tylko po to, żeby obadać czy oby na pewno nie ma przepukliny ale… z całą świadomością tego co robi “ściągała” mu skórkę , czym sam zainteresowany zachwycony nie był. To stulejka u dziecka – orzekła.  Ściągajcie Mu przy każdej kąpieli, bo się zarośnie i będzie chirurg.

Pff.. co ona pierniczy – pomyślałam wtedy.. Myłam – a i owszem, ale nie ściągałam.. a jeśli już , to bardzo delikatnie bo byłam przekonana, że sprawię Mu tym ból..

I tak sobie mijały miesiąca, i lata..

Aż pojawił się na świecie Feli.. Dokładnie pół roku temu, podczas co wieczornej kąpieli, zdziwiłam się ogromnie – STARA A GŁUPIA;) Bo po raz pierwszy zaobserwowałam, że ten Jego Boberek w trakcie mycia – “ściągania”, wygląda zupełnie tak, jak “towarek” dorosłego GOŚCIA..
Ja Cię kiciam.. I mi się czerwone światło zapaliło.. Feli właśnie “ozdrowiał”.. Za to Miko… ehh.. narobiłam Mu tylko kłopotu.. Stulejka u dziecka to NIE ŻARTY!

Poleciałam czym prędzej odwiedzić Wujaszka Google, do Cioci Wikipedii też zawitałam.. no i te fora.. Ło Matko i Córko ileż ja się tam naczytałam o boberkowych sensacjach. Ostatni dzwonek – pomyślałam..
I zaczęliśmy “naprawianie”;)

O chirurgu nawet nie pomyślałam – to miała być ostateczność.. Próbowaliśmy najpierw w trakcie kąpieli. Im woda cieplejsza tym lepiej – nie boli.. Dalej przestraszona byłam sytuacją.. Bo pojęcia nie miałam na ile mogę sobie pozwolić.. Nie “siłowałam” się zbytnio.. postawiliśmy na regularność i cierpliwość:)
“Dziurka” się powiększała ale bez rewelacji. I wtedy z pomocą przyszła maść o nazwie Hydrocortison pół procentowy. Smarowaliśmy najpierw bez “odciągania” po dwa razy dziennie i sam czubeczek.. po jakimś czasie już tylko po kąpieli i z lekkim “odciąganiem”.
WYGRALIŚMY BITWĘ.. Póki co, jest ok:) Ale łatwo nie było..

Mimo wszystko, gdybym miała jeszcze raz podjąć decyzję o “naciąganiu”.. dalej nie byłabym pewna.. Jakby nie było – Feli problemu właściwie nie miał.. Bo wszystko się “wyregulowało” samoistnie.. Ale z Mikołajem nie było już tak kolorowo i.. Ehh.. mam nadzieję, że już nigdy nie będę musiała się zastanawiać , co zrobić w tym temacie 😉

Jedno jest pewne.. Gdy za tych 14 lat (taaa.. wiem,że teraz to się szybciej odbywa, ale się pocieszam;)) Mikula oznajmi mi, że wyrwał na disco jakąś fajną lasencję i przyjdzie podpytać o… (znów się pocieszam;)) to nie będzie miał do mnie pretensji:) A Wy.. Matule moje Drogie.. miałyście problemy z BOBERKAMI ?:D

 

Udostępnij: