Czy warto żyć na kocią łapę?

Kiedyś to było bardziej oczywiste.. Najpierw to wielkie “chodzenie” ze sobą.. później oświadczyny i przygotowania do hucznej , weselnej zabawy. Dziewczyna z pierścionkiem na palcu – od Ukochanego – odliczała miesiące i dni do tego ważnego dla nich obojga momentu. Dopiero później przychodził czas na dziecko.. wspólne mieszkanie.. i “zabawę w Rodzinę”.. A teraz? Teraz tylko żyć na kocią łapę!
![]() |
zdjęcie z niesamowitewesele.pl |
Czasy się zmieniają…
Zaczynamy najczęściej od końca i nie rzadko zdarza się, że punkt ze Ślubem zupełnie ominiemy.
Dobrze jest wcześniej “pobawić się w Rodzinę”.. Zafundować sobie wspólne mieszkanie, dzięki czemu będzie można poznać się nie tylko od tej.. “pachnącej ” strony;)
Podczas kilku randek tygodniowo nie jesteśmy w stanie ocenić, czy przyzwyczajenia naszego partnera nie będą przeszkodą we wspólnym życiu.. Tak, ja wiem,że to może brzmieć trochę abstrakcyjnie, jednak wierzcie mi, że są rzeczy, których nie da się przeskoczyć a wychodzą dopiero ” w praniu”. Także żyć na kocią łapę przez chwilę nawet się “opłaca”.
Wiadomo, że jak jest zabawa ” w dom”.. to znajdzie się też czas na zabawę ” w lekarza”;).. a skoro tak, to może przytrafić się mała Niespodzianka, i po kilku miesiącach jakieś bocianisko wrzuci nam przez komin maleńkie zawiniątko z zawartością, która być może spędzi sen z powiek na wiele miesięcy I Panu “lekarzowi” i jego “pacjentce”;)
A kiedy już emocje trochę opadną, i górę weźmie.. sumienie? a może “zdrowy ” rozsądek, usiądą sobie razem Tatulek z Mamcią i pogdybają.. Krążąc w temacie sukien ślubnych , fraków, obrączek, tego ile księdzu by trzeba dać i jak kościół wystroić.. a może by tak Chrzciny razem ze Ślubem urządzić? Bo przecież teraz już nie wypada żyć na kocią łapę!Ale później przychodzą chwile zwątpienia.. bo może jednak lepiej ot tak.. bez “kajdanek”?
Wierzę, że NIKT planując ślub nie myśli o rozwodzie..
Wierzę w wielką miłość i w to, że może przetrwać na wieki. Ale od pewnego czasu też WIEM, że w życiu bywa różnie i choćbyśmy napisali dla siebie najpiękniejszy scenariusz, to czasami wpadnie on w niepożądane “łapska”, które perfidnie ZNISZCZĄ TO, cośmy sobie wymarzyli..
Kiedy patrzę na moich Rodziców, którzy mimo wielu problemów wciąż idą ze sobą pod rękę wiem, że do dziś są pewni swojej decyzji.. I ja miałam taką potrzebę.. Wierzyłam, że ślub to najlepsze rozwiązanie.. Po tych 4,5 roku jednak czuję, że JA NIE POWINNAM BYŁA.. i zastanowiłabym się DZIŚ dziesięć razy, zanim podjęłabym decyzję o ślubie..