Bez kategorii

Przekąski dla Dzieci – podsuwanie jedzenia.

Reklamy mydlą nam oczy.. chrupeczki, batoniki zbożowe, paluszki, przeciery w słoiczkach.. achhh jakaż to wygoda…no i przecież zdrowe, prawda? Cóż no.. dietetykiem nie jestem ale jako Mama, staram się jednak czytać etykiety.. Faktycznie, większość produktów przeznaczonych dla Dzieci  należy do zdrowych i ekologicznych. Jednak powinniśmy wziąć pod uwagę również ich kaloryczność!

 W każdym domu jest taka magiczna “skrytka” , w której kryją się przeróżne przekąski…  a to chrupki czekoladowe, a to płatki zbożowe, gdzieś tam leży jakiś batonik, a w szufladzie kilka paluszków..
Proszą Bąki o coś “małego”.. Bo dopiero po obiadku, a do kolacji jeszcze kawał czasu. Nie odmawiam.. Chociaż częściej podaję im talerzyk z pokrojonymi owocami.
Ale później jestem zła- sama na siebie.. bo kolacja już tak chętnie “nie wchodzi” .. bo czymże jest taka “przekąska” , jeżeli nie POSIŁKIEM, MIĘDZY POSIŁKAMI??

Pamiętam jak to było, kiedy sama byłam Mała. Siadałam Dziadziusiowi na kolanach i wcinałam z nim obiad z jednego talerza.. Mogłam sobie grzebać paluszkami do woli.. kiedy jadłam z własnej miseczki, nie było już tak smacznie;)
Ale po tej “zabawie” zjawiała się Babcia, która WIECZNIE twierdziła, że Monisia zjadła ZBYT MAŁO.. no to trzeba było jej podsunąć jakieś ciasteczko , chrupeczkę.. A może mus owocowy własnej roboty.. I tak przez pół dnia… aż przychodził czas na KOLACJĘ.. Mój brzuszek był tak pełen, że nie miał ochoty na kolejne, jedzeniowe przygody. Niestety tym razem nawet Mama twierdziła, że POWINNAM zjeść kolację.. bo jak to tak, z pustym żołądkiem pójść spać ( że co??)

I wiecie co było później?? Ehh.. nie cierpię o tym wspominać.. bo był taki etap, że chociaż byłam Dzieckiem, to WIELKA była ze mnie BABA.. słuchałam co niedzielę, że znów nie wiadomo w co mnie ubrać do kościoła.. Że wszystkie Dziewczynki w sukieneczkach, śliczne, na tip top wyszykowane a ja?? ciągle w tych samych spodniach i bluzie.. a Dziadziuś dalej lubił, kiedy wcinałam z nim z jednego talerza, i Babcia co chwilę wkładała coś w rączkę..

Złe nawyki żywieniowe chyba weszły mi w krew.Do tej pory czasami rzucamy się na śmieciowe jedzenie, bo nie było czasu przygotować nic zdrowego. Mimo to, na dietę Chłopców uważam..
Nie podtykam NIC, nie wkładam w rączkę na siłę i do jedzenia NIE ZMUSZAM. Są głosy, że otyli ludzie są obciążeni genetycznie.. Nie wiem czy w to wierzyć , ale jeżeli tak, to moje Bąki mają 50 procent szans na to, że kiedyś zostaną parówami;) Bo Pan Tata to Chudzina taka, że razem wyglądaliśmy jak Flip i Flap;)

Jak to jest u nas z tymi przekąskami i z jedzeniem w ogóle?
A no tak, że ja czekam, aż Bąki same poproszą.. Fakt, jeśli ma być obiad – jemy razem. Koniec kropka. Jak nie zjedzą to wszystko z talerza zjeżdża do kosza, i drugiego podejścia nie ma. ALE.. zawsze wcześniej pytam , czy mają już ochotę coś zjeść. Gotujemy razem… podgryzą przy okazji jakieś warzywko..
Jeśli wcześniej zjedzą miseczkę chrupek, to traktujemy je JAKO POSIŁEK ( mniej wartościowy , ale jednak ) i pora kolejnego automatycznie się przesuwa.

NIE LUBIĘ PRZEKĄSEK.. Mam świadomość, że ich nadmiar i bezmyślne futrowanie nimi Dziecka może wyrządzić Mu jedynie KRZYWDĘ.
Póki co to ja wybieram co jedzą moje Dzieci… ale co będzie, kiedy zaczną chodzić do szkoły? Wystarczy zajrzeć do pierwszego, lepszego sklepiku w każdej podstawówce.. Lizaki, cukierki, i SŁODKIE batony kuszą Bąki już na samym wejściu..  I nawet o czystą wodę w butelce trudno – bo przecież lepsze są kolorowe soki. Dziecko chętniej kupi i zostawi  w sklepiku swoje oszczędności. A przecież o to właśnie chodzi..

Nie widzę nic złego w tym, że Dzieć wyciąga łapkę po kawałek czekolady, czy kilka paluszków.. ale WAŻNE jest to, byśmy MY, Matule, traktowały te przekąski z należytym “szacunkiem” uświadamiając sobie, że kiedy nasze Dziecko się nimi uraczy, nie ma już pustego brzuszka i zaspokoiło swój głód na jakiś czas. Nie ma mowy o “dopychaniu”.. Bąk sam nam powie, kiedy zgłodnieje..
Znam Mamy, które wkładają Maluchom coś do dziobów, żeby były cicho… brrr….
Wiem, że tak wygodnie.. że chwila spokoju, że fajnie jak sobie Dzieć wymaluje pulasy czekoladą.. ale wszystko ma swoje granice i chociaż to brzmi BANALNIE, to wierzcie mi Matule, że często to niewinne podjadanie ma opłakane skutki.

Czasami po prostu trzeba powiedzieć NIE!

Udostępnij: