Bez kategorii

Zołza (!) nad zołzami …

NIE NO.. Ja WYSIADAM- pomyślałam sobie dzisiaj pisząc trzeci tekst (normalnie, o tej porze, spłodziłabym ich już około 20!!!) Jeden ględzi mi non stop przy uchu ,drugi a to piciu chce, a to chlebek… i jeszcze kurna marzy Mu się rybka, którą trzeba najpierw kupić..

Wiem… Wiem, że większość Matul siedzi w domu z Bąkami i dzień i noc się Nimi zajmuje nie grymasząc przy tym.. Ugotuje obiad, posprząta, pranie zrobi.. Wyciera dupala, który właśnie wstał z nocnika, zakupy przyniesie, i klatkę umyje.. Ba.. nie jęknie nawet , nie ryknie nic WIELKIMI LITERAMI i uradowana jest – mimo tej gonitwy.. Ale ja do Nich NIE NALEŻĘ(!)
Bo do całej tej listy, którą każda z nas zna na pamięć, doliczam jeszcze kilka godzin przebywania w “innej rzeczywistości”.. Taaa… gdybym tak została “na ziemi” nie zrobiłabym nic słysząc wiecznie :

-Lalalala…. Jeśtem siobie Mimiś, śpiewam siobie głośno, nikt mi nie ziabloni…
– Mikołaj, ciszej proszę
– LALALALALA będę siobie śpiewał…
– Proszę cicho, próbuję pracować
– To ja siobie pogadam
-Ale ja nie chcę słuchać, nie mogę, nie mam czasu
– Ja siobie gadam do siebie, chyba mi nie ziabloniś , cio?
-ZABRONIĘ!!!!!!!

Ty WREDNA ZOŁZO(!!!!)

WKURZAM SIĘ(!). Mega się wkurzam, że za chwil kilka minie godzina zero, że robotę trzeba rozliczyć, a ja dalej gdzieś w polu jestem.. I przychodzi Lilipiak.. Trzyma w ręku traktorek.. cofa się do mnie dupalem i mówi :
-Plawić…
– Naprawić? Ale co, pokaż? Traktorek?
Zerkam.. wszystko niby ok ale udaję, że naprawiam..
– Proszę, już
– Plawić.. Musia PLAWIĆ
– no co ja mam Tobie naprawić, pokaż mi ten traktorek jeszcze raz! Masz… jest ok
– PLAWIĆ , PLAWIĆ, PLAWIĆ…
– Noż kurde dajże mi spokój (!) Zabieraj to i idź się bawić(!)
Odruchowo pociągam mu rajstopki, bo wiszą prawie na pół dupala, a Młody do mnie:
– Kuję.. ( Dziękuję)
i poszedł się bawić:(

Ty ZOŁZO!! MAŁPO JEDNA..(!) 

Albo taka sytuacja.. PISZĘ.. – jak zwykle… bla bla bla.. wiecznie to samo.. czacha dymi.. i szlag mnie trafia… to sobie robię chwilę przerwy – zaglądam na FB.. Jest.. Ciotka Ania.. Kilka zdań wymieniamy – zawsze mi humor poprawi i odstresować się pomoże..
Dosłownie CHWILA.. Taka, że i herbata by się przez ten czas nie zaparzyła… Ale już  – zdążył Bąk jeden … no… to :
– Musia.. Kupa.. Lilip źlobił.. obać.. tam…. ściana…

Ja pier… Wzięłam szmatę, ścieram…Ale dosłownie bym go ROZNIOSŁA…  i w tym właśnie momencie myślę :

BASTA(!) Od dziś, przez najbliższe dwa tygodnie będę jak reszta Matul.. Tych, co to właśnie żyją wg. ustalonej listy. ZERO STRESU.. KONIEC. Żyję chwilą. Nic nie powiem wielkimi literami, dam się Bąkom wygadać, wyśpiewać – BA , pośpiewam z Nimi. Naprawię wszystko o co poproszą, a później razem z Nimi będę psuć- i tak w kółko. Przeczytamy milion razy zapas książek, który czeka na nas na Babcinym strychu, wysprzątamy kuchnię na Święta, a później razem upieczemy w niej ciasto po to, żeby wszystko upaćkać mikserem i sprzątać od początku…
NIGDY nie byłam taką Matulą… ZAWSZE o coś musiałam się martwić… o czymś stale myśleć, planować.
Pięć minut , i powrót do pracy… A później tylko : nie..Nie…NIe.. NIE..NIE!!!!
Bo czasu za mało na wszystko, więc i dla Nich nie wystarczy… Patrzę tak na Nich.. jak składają od rana te klocki – razem.. A to sobie miłość wyznają, innym razem ciągną za kudełki ale zaraz później przepraszają, tulą.. Dyskusje prowadzą między sobą o wszystkim i o niczym.. Kiedy Oni tak urośli? KIEDY? 🙁 Już tyle chwil mi gdzieś umknęło … 🙁 żałuję.. bo chciałam inaczej… w domu jestem przecież.. pracuję, a Dzieci obok..i co z tego?
“Masz szczęście… ale się Tobie trafiło… Ty to masz dobrze. Nie musisz nigdzie jeździć, widzisz jak się Dzieci rozwijają a do tego o dom sobie zadbasz.. zazdroszczę..”
Ehh…. A niech tam myślą sobie co chcą…

Jutro jedziemy do Dziadków… misja ODZOŁZOWANIE rozpocznie się z samego rana:) Trzymajcie kciuki, bym za bardzo nie przywykła do “NORMALNOŚCI”…. bo później ciężko będzie mi się zderzyć z rzeczywistością, która przecież czeka na mnie, tuż za rogiem.. 

Udostępnij: