Czego Matula nie lubi a za co da się pokroić + małe podsumowanie blogowania..

Są takie dni, że chce się wszystko rzucić w cholerę.. Usiąść z Bąkiem i choćby porysować. Zaśpiewać z Nim kilka piosenek, pobawić się w chowanego. Ukryć w kieszeni milion problemów i przespać spokojnie całą noc.. a następnego dnia odetchnąć i móc powiedzieć sobie, że swoje grzechy się już odkupiło i cały bagaż złych doświadczeń UTOPIĆ W JEZIORZE!
Nie lubię patrzeć, jak moje Bąki bawią się samotnie.. tego, że nie mam czasu ułożyć z Mikołajem puzzli, choć prosi mnie o to od kilku dni, i że Fil spędza więcej czasu z Ciocią Nianią niż z Matulą, bo gdybym tylko miała magiczną różdżkę.. ehh…
Nie znoszę tego, że księżyc ostatnio “wisi na niebie” dłużej niż słońce, i że nie może trwać wieczna wiosna..
Nie lubię mleka od krowy, kawy, czapki na głowie i wąsów (!)
Nie cierpię myśli o tym, że przyjaźń damsko męska w końcu znajdzie się na takiej granicy, że trzeba będzie wybierać między podtekstem, a jej zakończeniem..
Nienawidzę głupiego, ludzkiego gadania: Mieszka Pani sama z Chłopcami? No jak to tak.. przecież Oni potrzebują Ojca (!).. Czy Ty Kobieto myślisz, że ja nie mam za grosz rozumu? Że naprawdę jestem jakąś wyrodną Matką i nie marzyłam o przykładnej Rodzinie? Mówię Tobie Człowieku, otwórz oczy!
Nie lubię samotności.. NIE LUBIĘ! 🙁
Ale nie lubię też marudzić, więc lista na tym się kończy… i żeby nie było, że taka ze mnie pesymistka, dorzucam do “worka” kilka miłych akcentów..
KOCHAM wschód słońca, zapach bzu i śpiew skowronka..
Uwielbiam poranną rosę na soczystej trawie i uśmiech bliskiej osoby..
Lubuję się w dźwiękach strun i ludzkich spojrzeniach…
Lubię smak czekolady, ciepłe słowo i spokój… achh jak kocham wiedzieć, że za rogiem nie czeka na mnie stos nieszczęść..
I wreszcie… Lubię Was.. i tego bloga.. każde słowo, które tu pozostawicie.. każdego maila, którego napiszecie.. Bo lubię czuć, że ktoś mnie potrzebuje..
Ten blog miał być pewnym.. hmm.. logistycznym (?) przedsięwzięciem – TYLKO. Stało się jednak inaczej..
Piszę regularnie od 2,5 mca.. przez ten czas odwiedziliście mnie ponad 20000 razy.. napisałyście mnóstwo komentarzy, wymieniłam też z Wami sporo maili. Poznałam tą drogą kilka cudownych osób, które dzielą się ze mną troskami i radościami.
Wielu rzeczy w swoim życiu żałowałam.. niektórych żałuję do tej pory.. ale PEWNA JESTEM, że NIGDY nie pożałuję tego, że stworzyłam ten “wirtualny dom”.. Jest moją ostoją. Nikt nie wchodzi do niego z buciorami.. “Mebluję go ” jak tylko chcę.. O takim domu ZAWSZE marzyłam..
Zapraszam Was do niego.. rozgośćcie się i czujcie się jak u siebie.. Bo najpiękniej jest żyć, dla drugiego człowieka:)