Jak wygląda poród – bóle krzyżowe, jak je rozpoznać?

13 kwietnia 2010.. Pan Tata jak zwykle rano po cichutku podniósł się z łóżka – rzekomo po to, żebym mogła dłużej pospać.. taaa… dłużej.. ciekawe jakim niby cudem, skoro chwilę później słychać było tylko „pstyk ,pstyk pstyk” w kuchni za ścianą – poranna kaffffka i ta okropna zapalarka do gazu uh!
No ale nic to!
Jak zwykle udaję, że śpię. Nie chciałam wzbudzać paniki a wydawało mi się, że coś mnie w nocy pobolewało.. nie miałam jeszcze pewności czy to sen, czy rzeczywistość ale przecież na jutro miałam wyznaczony termin porodu – o zgrozo! Znając Pana Tatę byłam pewna, że jeśli tylko Mu powiem, że coś się święci, będzie zacierał ręce i wcale nie dlatego, że być może jeszcze dziś przytuli po raz pierwszy swojego Syna ale dlatego, że praca nie zając.. cóż.. są ludzie i parapety;) On zawsze szukał okazji do tego by nie pójść na etat.
Szybko zorientowałam się, że nie wyśniłam sobie tego, co przecież nieuniknione.. intensywne kłucie w kręgosłupie przez resztę dnia sprawiało, że momentami przestawałam myśleć o czymkolwiek.
Googlowałam, jak wygląda poród
Okazało się, że w sumie moje objawy mogą świadczyć o rozpoczęciu akcji porodowej, i że zapewne mam bóle krzyżowe. Ale była potnieta ..kurczaki.. ja rodzę.. ja Cię kiciam ja rodzę! Chyba! Bo przecież miał być jakiś
czop, wody jakieś… achhh i w ogóle jakaś napinka brzuszka, nie? No to dawaj no do kompa – jeszcze raz siadam.. odwiedzam Wujaszka Google.. wiem, wiem.. Facet.. Ale ten jest inny niż reszta;) i zna się naprawdę na wszystkim. Wujcio mi „opowiedział” o bólach krzyżowych dokładniej.. Nom.. serducho waliło jak najęte.. Matulu kochana
przecież łóżeczko jeszcze nie gotowe.. ja pierdziu.. bierz się Monia za prasowanie …
No.. po dwóch godzinach był obiadek dla Pana Taty
Podłogi wyszorowane na kolanach, a łóżeczko czekało na dziecinkę. PT wchodzi.. nic nie zauważył.. ja twardo udaję , że jest ok.. plechy bolą.. cholibka.. no ale czopa ni ma.. wody płodowe? Ani widu ani słychu. Co się będę pchać do szpitala.. jak powiem Mojemu to zaraz mnie zawiezie – taaaa… i pifffko w łapę bo przecież trzeba świętować. O nie!
Wykąpałam się!
Położyłam.. ten śpi obok mnie.. ale kurna leżeć się nie da.. kręcę się między bólami.. aż w końcu nie wytrzymuje i sobie mruknę raz na jakiś czas „ssssss” .. no to ten do mnie
– co Ty? Boli Cię coś?
-Taaaa..
– no to może Ty rodzisz?
– taaaaaa…
– jedziemy do szpitala?
– TAAAAAAAA
No i minuta osiem byliśmy w szpitalu. Zostawił mnie, i wio na chatę. Ktg skurczy nie wykazuje, rozwarcie na dwa cm. Mam iść spać.. Kuźwa , że co? No dobra.. zamknęłam się, przecież to mój pierwszy poród. Co ja tam wiem? Jak wygląda poród? Przecież widziałam tylko na filmach. On się zna. Ja nie. Jestem więc cicho.
Noc.. długaa… ciemna noccc..
Na Sali ze mną dwie lasencje, zaciążone, końcówka bimbania z brzuszkami bo jutro cesarka. No i ja.. boliii.. Kuźwa
boli no.. ale ciiiichooo Monia.. babeczki chcą spać…żadnego syyyczenia, mruczenia, marudzenia… ciichhoooo! Dało radę:) przespałam noc – bóle co piętnaście minut a do rana tylko kilka godzin. Rano ktg – skurczy brak.. ja pier… no to pewno poleci oxy.. ale jednak .. idę na rutynowe badanie.. Wkłada łapę.. no no… dziwny uśmiech.. i
nagle „Siostro.. proszę szykować porodówkę.. tu już jest głowa na wierzchu” 🙂
boli no.. ale ciiiichooo Monia.. babeczki chcą spać…żadnego syyyczenia, mruczenia, marudzenia… ciichhoooo! Dało radę:) przespałam noc – bóle co piętnaście minut a do rana tylko kilka godzin. Rano ktg – skurczy brak.. ja pier… no to pewno poleci oxy.. ale jednak .. idę na rutynowe badanie.. Wkłada łapę.. no no… dziwny uśmiech.. i
nagle „Siostro.. proszę szykować porodówkę.. tu już jest głowa na wierzchu” 🙂
Myślę sobie, Koleś chyba ma nierówno pod sufitem bo ja w zasadzie już przywykłam do tego, że coś w tym kręgosłupie jest nie teges;) czekałam na te wielkie , rozrywające bóle.. taaaa…. Naczytałam się o tych porodach sporo bo Wujaszka Google często odwiedzałam, jak nocami spać nie mogłam. A On- mówię Wam – lubi straszyć:) ..
Nie minęło pięć minut
A już „siedziałam” na fotelu, który nie raz oglądałam z przerażeniem na zdjęciach w Internecie.. Byłam pewna, że
będę myślała „ o Matko.. zaraz przecisnę przez swoją pochwę wielkiego arbuza”:).. ale nieee… nie było na to czasu:). Wszystko działo się za szybko. Nagle nic mnie już nie bolało.. czekałam na jakieś skurcze.. ktg podłączone.. położna
mówi „przyj” no to Kurnaa prę –a przynajmniej tak mi się wydaje;) .. Nie czujesz skurczy? Pyta zdziwiona.. no hardcore, bo ja zupełnie NIC nie czułam..
będę myślała „ o Matko.. zaraz przecisnę przez swoją pochwę wielkiego arbuza”:).. ale nieee… nie było na to czasu:). Wszystko działo się za szybko. Nagle nic mnie już nie bolało.. czekałam na jakieś skurcze.. ktg podłączone.. położna
mówi „przyj” no to Kurnaa prę –a przynajmniej tak mi się wydaje;) .. Nie czujesz skurczy? Pyta zdziwiona.. no hardcore, bo ja zupełnie NIC nie czułam..
Skończyło się niestety na pomocy – kleszcze.. i chyba jednak byłam trochę zmęczona, bo jak Mikula wyskoczył powiedziałam – i tak nie wierzę, że to moje.. 😉 Uwierzyłam, kiedy przytuliłam Go już na Sali poporodowej.. i
tak też tulę Go po dziś dzień, chociaż jest już o ponad trzy lata starszy:)
tak też tulę Go po dziś dzień, chociaż jest już o ponad trzy lata starszy:)