Dzieciowo

Domowe eksperymenty – zabawa z FUNIVERSITY

Nie jestem typowym Matkasem, który wymyśla pierdyliard zabaw dla swoich Bąków. Czasem się tym macierzyństwem jaram, czasem nie. I wcale nie uważam, że to takie straszne. Bo jakoś tak mam z tyłu głowy myśl, że każda matka taka jest. Chyba, że naprawdę ma wszystko podane na tacy i tak naprawdę opiekę nad dzieckiem traktuje jako obowiązek – często jedyny. Ja za to lubię sprawdzone, ciekawe rozwiązania, które pozwalają nam się bawić ciekawie, aczkolwiek bez wielkiego mojego zaangażowania jeśli chodzi o kreatywność w wymyślaniu. Domowe eksperymenty od Funiversity to mój hit – Bąków też. Pokażemy Wam dziś wersję całoroczną. Natomiast mieliśmy również przyjemność bawić się świąteczną 🙂

Domowe eksperymenty – z czym to się je?

No.. chociaż do jedzenia to one raczej nie służą, a przynajmniej te, które mieliśmy przyjemność testować. Bo kto wie, co ciekawe Funiversity wymyśli w przyszłości? 😉
Dostaliśmy taki oto zestaw:
Generalnie to jakiegoś szczególnego wrażenia nie zrobiła na mnie tylko opcja balonowa. Bo i owszem, dało się ten balonik nadmuchać jednym dmuchnięciem 😉 ale nie zarejestrowałam tego na zdjęciach, ponieważ nasz eksponat prawie natychmiast został przechwycony przez moje dwa pierduśniki i stał się przyczyną dziwnych zabaw, o których z całą pewnością nie chcielibyście przeczytać 😉

Domowe eksperymenty – jakie kolory ma tęcza?

Powiem Wam od razu, że próbówki dołączone do każdego pudełeczka znalazły u nas wielokrotne, i bardzo różnorodne zastosowanie. W tej chwili “spoczywają” w wannie, oczekując na wieczorną kąpiel 😉 Dlatego przyznać muszę, że domowe eksperymenty od Funiversity to zabawa nie na jeden raz.
A teraz wróćmy już do tęczy, która w trakcie testowania naszych upominków dość często rzygałam (w końcu było lato 😉 ) Chłopaki często się pytają co to jest tęcza, z czego się “składa” i czy oni by sobie swojej własnej wyczarować nie mogli. No to sobie wyczarowali. Efekty wizualne – mega spoko. Dla nich fajna zabawa. Dla mnie trochę sprzątania ale szczęśliwe dzieci, to brudne dzieci – czy jak to tam szło 😉

 

 

 

 

Glutowaty hicior – polimer

Wiadomo, że Bąkom najbardziej przypadł do gustu polimerowy GLUT. Najpierw było wielkie merdanie w pudełeczku tego i owego, drewnianym patyczkiem. A później wielkie oczekiwanie na to, aż glut z wyobrażenia, stanie się glutem prawdziwym. No i chyba nie muszę mówić, że później wspomniany polimer wylądował hm… właściwie wszędzie, gdzie się dało 😉

 

 

 

 

 

 

 

 

A teraz mój hicior – Fun Puzzle

Nie mam zdolności jeśli chodzi o zajęcia plastyczne. Gdybym miała, na pewno wymalowałabym coś cudownistego. Ale żeby zrobić nasze puzzle, wykorzystaliśmy kolorowankę. Odrysowaliśmy ją zwyczajnie na dołączonym folii a później pokolorowaliśmy rysunki zwykłymi kredkami. W sumie obawiałam się, że przez to, że kolory nie są zbyt intensywne, puzzle nie będą wyglądały szczególnie atrakcyjnie.
Myliłam się, bo w trakcie hm.. termokurczliwości (tak, dla mnie to też brzmi kosmicznie ;)) folia zmieniła nie tyle kształt, co rozmiar  – “ściągnęła się” i pojedyncze elementy nabrały żywszych barw.
Nie będę Wam tutaj dużo opowiadać, sami zobaczcie na zdjęciach jak robiliśmy nasze puzzle ale przyznam, że z testowanych wtedy pudełeczek to właśnie spodobało mi się najbardziej i chociaż nasze domowe eksperymenty przeprowadzaliśmy jakoś latem, to te puzzle – jedne i drugie – dalej sobie tkwią w pudełku i czasem się nimi bawimy 🙂

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Każdy taki eksperyment, to koszt kilkunastu złociszy i gwarantuje Wam ciszę i spokój przez kilka godzin. A co to oznacza w praktyce? Na przykład kawę, którą wreszcie wypijecie zanim wystygnie 😉 Kuszące? Dla mnie bardzo! A Wy… znacie już domowe eksperymenty Funiversity? Podobają się Wam?

Udostępnij: