Bez kategorii

Idzie wiosna, trzeba się de(b)ilować

Pozimniało – to fakt, ale nie da się ukryć, że wszystko wokół już gotowe na wiosnę. Ptaszyska wracają do nas z ciepłych krajów, gdzieniegdzie już widać pierwsze krokusy (uwielbiam) no i smutne krajobrazy pomału odchodzą w niepamięć.. bo już co nieco się zieleni, kwitnie nawet.. WIOSNA! Mówię Wam, czuję to w kościach..

a

A skoro tak, to w nas jakieś zmiany zajść powinny. Nie wspominam już o dietach, bo to oczywista oczywistość.. No i to, że zamiast dryłować do pracy czy na zakupy autobusem, warto ruszyć swoje szanowne cztery litery i się PRZE SPA CE RO WAĆ!

Zrzucimy z siebie wszelkie “moherowe berety” a wełniane szale upchniemy gdzieś na dnie szuflady w komodzie. W końcu przydadzą się dopiero za rok – o ile wcześniej naszej ukochanej PL “coś” nie zdmuchnie z powierzchni ziemi!

I płaszcze… pozostawmy je ekshibicjonistom.;) Zaraz wystarczy nam bluza albo kamizelka. No i buty zamienimy na lżejsze, bardziej odkryte.. Do czego zmierzam? a no do tego, że będzie okazja pokazać, co kryjemy pod ubraniem:) I może to być obraz nędzy i rozpaczy.. albo sexi flexi Matula (chociaż ma parę kilo za dużo albo lekką niedowagę:))

No ale Matkast dobrze wie  – i Wy wiecie- że po zimie to ta nasza skóra to jednak zaniedbana jest. Bo i my jakieś ospałe byłyśmy przez te zimowe miesiące, i zamiast sobie zorganizować domowe spa, tośmy wolały wcześniej uderzyć w kimono, nie zdejmując nawet gumki z włosów.

A teraz trzeba nadrobić, i to migusiem.. Jako, że miałam okazję wybyczyć się dziś w najprawdziwszej wannie ( niedługo już zawsze tak będzie;)) to skorzystałam:) i…. zaczęłam “się regenerować”:D

Odprężamy się
To pierwszy etap domowego spa;) Ale żeby to zrobić, trzeba wyłączyć myśli – co nie jest wcale takie proste przy milionie problemów i dwójce małych Bąków leżących pod drzwiami łazienki i wrzeszczących namiętnie “ooo.. cićki.. wsiśtko widzimy! podlądamy MAmusia!”;)
Do tego zamknąć należy komputer, wyłączyć telefon, i… najlepiej skorzystać z boom boxa, albo wepchnąć sobie  w uszy słuchawki. Ojjj tak… jak mi było dobrze.. Nagle dwa Łobuziaki “zniknęły” a ja zatopiłam się w wannie pełnej gorącej wody z pękającą pianą. Mmmm…….

Oczyszczamy
No ale woda wiecznie gorąca nie była… i chociaż prawie w tej wannie zasnęłam, to jednak kiedy zrobiło się już dość chłodno, postanowiłam opuścić jej “wnętrze” i zaserwować sobie domowy zabieg. Peeling. Każda z Was słyszała  – no bankowo, nie ma innej opcji. Ale pewno używacie tych maziajek sklepowych. Napaciane tam pełno wszystkiego .. podczytajcie etykietki. No.. i co.. ? Masakra, prawda? Sama chemia!
A Wy możecie sobie zrobić własny peeling – w dodatku wykorzystacie jedynie naturalne składniki, które macie akurat na stanie w szafie czy w lodówce. Ja znalazłam oliwę z oliwek  – to podstawa i baza mojego peelingu. Do tego cukier. Taaaa! We własnym domu mogłabym go szukać ze świeczką, a i tak bym nie znalazła;) NIE SŁODZĘ! Ot tyle. No ale jako, że – z przymusu  – jesteśmy na wczasach;) to cukier był..;) i jeszcze kilka kropel olejku pomarańczowego, cóż za zapach… miksturą się nasmarowałam – a długo to trwało bo było co smarować;) a później spłukałam , osuszyłam i postanowiłam “się nawilżyć”:)
Ponoć świetnie działa mleko dodane do wody w trakcie kąpieli.. ale ja nie Kleopatra;) chociaż może gdybym miała jakąś dojną krowę, to kto wie? W tym wypadku jednak mogłabym zbankrutować, bo chociaż ceny dla rolnika ( sprzedaż ) są wciąż na tym samym poziomie, to w sklepach dalej wszystko drożeje, a mleko.. ho, ho.. szybuje z ceną w górę jak szalone. Odpuściłam więc, i skorzystałam ze zwykłego balsamu, który można z powodzeniem zastępować dermokosmetykami (ale kasa, KASA no!)

Wydepiluj sobie to i owo
Yeah! no bo jak tu zrzucić portki, i wciągnąć kusą mini na dupala, skoro tuż pod kolanami LAS WŁOSÓW sobie wyrósł? JA nie z tych, co lubią masochizm. Dlatego wosk i wszelkie tego typu rozwiązania odpadają! Ale depilator albo tradycyjna maszynka do golenia.. tiaa… no to poszła w ruch.. Wogóle.. cała ta depilacja przestała już być tematem tabu – i chwała Temu na Górze! Pozbywamy się zbędnego owłosienia i na nogach, i pod pachami i…. tiaa….. no a czemu by nie , hm? Która z Was byłaby z siebie zadowolona, gdyby spod prześwitującej, koronkowej bielizny, wyłaniał się obraz nędzy i rozpaczy.. bo tego to nawet lasem nazwać nie można! Wprawdzie mam do tego tematu absolutnie neutralne podejście, ale teraz nikogo nie dziwi klientka gabinetu kosmetycznego, która przyszła sobie wyde(B)ilować to i owo. BA! Nawet książę ze swoim rumakiem od czasu do czasu zajeżdża na taki zabieg. NIEEEE!!! Właśnie dlatego, nie mogłabym tam pracować:)

No a Wy, drogie Panie… czy już się wyde(B)ilowałyście gdzie trzeba?:) Jak przygotowujecie swoje ciało na nadchodzącą wiosnę?:) A może Wy też kombinujecie, i domowymi sposobami przygotowujecie jakieś mazidła? Zarzućcie pomysłem, bardzo chętnie skorzystam:)

Udostępnij: