Fit pizza twarogowa – niskokaloryczna, bardzo smaczna!
Jeśli dobrze liczę, to za chwilę minie 4 tydzień mojej diety. Chociaż tym razem nie cisnę “na wagę”. I w ogóle nie cisnę. Po prostu zdrowo się odżywiam co procentuje tym, że w mojej kuchni dzieją się cuda. FIT CUDA! I tak oto dziś na przykład, mam dla was super przepis na dietetyczną pizzę. Ta pizza twarogowa zasmakowała nawet moim Bąkom. Jest mega prosta w wykonaniu, pachnie obłędnie, a smakuje jeszcze lepiej. No to co.. Powiedzieć, jak ją zrobić?
Pizza twarogowa – lista składników
- chudy twaróg – wystarczy nam 150 gram ale to musi być taki twaróg “gruby”. Nie zmielony. Ja miałam zmielony i musiałam się poratować jeszcze łyżką mąki. Ale też wyszło 🙂
- 1 jajco – sporej wielkości. Nie znam się na ich klasach – my zawsze mamy z babcinego wybiegu 😉
- proszek do pieczenia – płaska łyżeczka
- 2 łyżki otrąb owsianych (można dodatkowo dodać łyżkę mąki orkiszowej)
- mieszanka przyprawy – ja dodaję trochę soli i stosuję gotową mieszankę ziół prowansalskich, ale można dodać to, co lubicie, oregano, bazylię, czosnek, itp.
- dodatki: u mnie to była pasta pomidorowa, kilka pieczarek, trochę szpinaku i serek wiejski – odchudzony.
Pizza twarogowa – jak robimy?
Przede wszystkim trzeba już na początku nagrzać piekarnik – 180 stopni i grzałka góra i dół, ale bez termoobiegu. Przygotowujemy też “kratkę”, bo to na niej będziemy piec. Wykładamy ją papierem.
Składniki na ciasto – wszystkie – wkładamy do miski, i zagniatamy. Ciasto będzie lepkie, dlatego zanim wyłożymy je na papier do pieczenia warto zmoczyć ręce zimną wodą. Starajcie się wykładać dość cienko – bo ono na serio sporo urośnie. Ja zrobiłam z tych składników 3 małe pizze, ale oczywiście można zrobić jedną dużą.
Nasze ciasto wkładamy do piekarnika na jakieś 20 minut. Później wyjmujemy, smarujemy sosem pomidorowym i układamy dodatki. Ja zawsze polecam w fit opcjach rezygnować z żółtego sera (bo z dietetycznością to on nie ma nic wspólnego) i nawet z mozarelli. Serek wiejski też się doskonale rozpuszcza, a jest dużo mniej kaloryczny. U mnie się sprawdza.
Wszystko wkładamy do piekarnika jeszcze na jakieś 10 minut, a później rozkoszujemy się już takim widokiem:
Gwarantuję, że do kompletu jest też absolutnie przeboski zapach. Nie wspominając już o smaku. Nie no.. niebo w gębie – i to takie, co się odczuwa wszystkimi zmysłami. A można jeść bez wyrzutów sumienia. I niech ktoś mi powie, że zdrowe życie nie jest fajne? Phi!