Wszystko i nic

Co dieta zmieniła w moim życiu? Trizer efekty

Zmieniłam się.. i mogłabym powiedzieć, że tak naprawdę ta przemiana rozpoczęła się w dniu, w którym zdecydowałam się na dietę,ale to nie prawda. Zaczęła się pół roku wcześniej, i dzisiaj mam świadomość tego, że doszłam do punktu zero. Do momentu, w którym nie chciałam się znaleźć ale znalazłam się w nim na własne życzenie. Skupiam się jednak na dalszym zrzucaniu wagi i na pracy nad sobą – nad tym, co mogę jeszcze dla siebie zrobić nie tylko w związku z moim wyglądem, to będzie tylko wisienka na torcie. Wkroczyłam w kolejny etap – jakiejś wyższej świadomości chyba. I takie to wszystko nieprzypadkowe 🙂 O mentalnej części moich zmian pogadamy sobie jednak innym razem – kiedy już ogarnę myśli i będę umiała zaakceptować bieżący stan rzeczy – na razie nie umiem. Ale się nauczę. Całe życie przecież się uczymy. Co zatem dieta zmieniła w moim życiu?

WSZYSTKO

To niewiarygodne, przecież to tylko mała zmiana w wyglądzie. Ale ja już pierwszego dnia, w którym podjęłam wyzwanie uznałam, że to dobra droga. Że mimo, iż wcześniej zupełnie nie miałam ochoty na żadne zmiany i w sumie to (podobno) było mi ze sobą dobrze, ta nowa (DOBRA) energia sprawiła, że czułam się jak nakręcona. I nie nakręciła mnie tak wcale wizja tego, że być może za 3 miesiące będę wyglądać zupełnie inaczej. Ten stan był spowodowany świadomością, że może “wylezę z bagna”. Że może powoli wygrzebię się z tej “bajki”, którą sama sobie napisałam i wreszcie zacznę być po prostu kobietą. Bo co z tego, że jestem głową rodziny? Co z tego, że powinnam jak facet, zadbać o wszytko i o wszystko też się martwić. CO Z TEGO U LICHA? Jestem Matką, ale kobietą też jestem. A ja przez te wszystkie lata tak bardzo zgubiłam i znienawidziłam siebie. Wsłuchując się w ten głos, który ciągle mi mówił: jesteś do niczego. Słuchałam i wierzyłam, a przecież ten co mi tak mówił, wcale nie był lepszy ode mnie.
Dzisiaj (już) mam to w nosie. Jestem dużo silniejsza. D U Ż O. Nie boję się (go), i POTRAFIĘ MÓWIĆ NIE(!) Nauczyłam się tego przez te 3 miesiące właśnie i choć wciąż nie zawsze mi się to udaje (żałuję 🙁 ) to ja już mam świadomość, że “ktoś może nic ode mnie nie chcieć”.. Bosh.. jak banalne wydają się te słowa w obliczu całej tej sytuacji. Mimo to, ja i tak wierzę. I choćby nie wiem co (wiem, znów gadam metaforami) to ja JESTEM PEWNA, że NIGDY już, od nikogo nie dostanę tylu ważnych, życiowych lekcji, co od kogoś, kto obdarzył mnie tą mądrością nie dalej jak tydzień temu.

Jestem zupełnie inną osobą

I nie tylko dlatego, że kiedy ktoś mnie spotyka, mówi mi: raaanyyy… ja też tak chcę! Dlaczego zatem? Dlatego, że zyskałam na pewności siebie. I to chyba jest dla mnie największa “nagroda”. Przestałam się zastanawiać co kto sobie myśli, i właściwie to teraz naprawdę LUBIĘ siebie. I naprawdę mi ze sobą DOBRZE. I to tak dobrze, jak już dawno, albo nigdy nie było.
Dwa miesiące temu to jeszcze była taka walka – o to, żeby zjechać jak najwięcej, w jak najkrótszym czasie  Miałam jakąś dziwną motywację – która mi mocno pomogła. Teraz już jej nie mam, więc i cała ta niby walka będzie trudniejsza.. a z drugiej strony. Ja już nie walczę. Ja siebie akceptuję. Dlatego robię to podsumowanie właśnie teraz. Bo mam w nosi redukcję, zamierzam po prostu zdrowo i regularnie się odżywiać, ale już na moich zasadach.

Jakie są efekty 3 miesięcznej diety?

Widać na zdjęciach. Chociaż i tak bardziej imponująca jest informacja, o zgubionych kilogramach. A jest ich szesnaście. Na minusie off course. 12 tygodni diety z suplementem Trizer – nie mam pojęcia kiedy ten czas uciekł. Za to wiem jedno – to była najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć. Nie tylko dlatego, że więcej frajdy sprawiają mi teraz wielokilometrowe spacery, że z przyjemnością idę sobie do  miasta zamiast wybrać autobus. Nie dlatego wcale, że co chwilę zaczepia mnie jakiś koleś (i taaaak nie mam ochoty na randki) ani dlatego, że wywaliłam wszystkie ciuchy jakie miałam w szafie zastępując je innymi, 6 rozmiarów mniejszymi.
Dlaczego zatem? Dlatego, że ta dieta zmieniła mój sposób postrzegania wielu spraw. Pozwoliła wyleźć ze “skorupy” i chyba lepiej poznać siebie. Ale najbardziej cieszę się z tego właśnie, że wzrosła moja pewność siebie, czego konsekwencją jest samodzielne podejmowanie wyborów. Przestałam się radzić.. Zwierzać.. nie muszę (mogę już pozwolić na oddech – nie tylko sobie). Ja już znam swoją wartość. Cholera.. a przecież to tylko wygląd.. TYLKO.. na pewno?

Trizer efekty  – czy warto kupić suplement?

Kiedy trzy miesiące temu po raz pierwszy trafił w moje łapki ten suplement diety przeszło mi przez myśl, żeby go olać, skorzystać tylko z samej diety. Co się będę tabsami faszerować – pomyślałam. Ale ja lubię zawsze wszystko sprawdzić – czasem nawet zbyt dogłębnie 😉 – zrobiłam to i tym razem i kiedy poznałam skład suplementu wiedziałam, że nie muszę się go obawiać. Same naturalne składniki. Poza tym.. kondycja moich włosów, paznokci, w sumie wołała o pomstę do nieba. No i cera.. a ja tak nie lubię makijażu. Brałam Trizera. Czułam się po nim świetnie, miałam więcej energii a moje paznokcie w końcu przestały się łamać. Zniknęły problemy z cerą. No i co? Mam Wam powiedzieć, że to cudowne lekarstwo na problemy z wagą? Nie powiem. Powiem Wam za to, że odchudzanie powinniśmy zacząć od zmiany nastawienia. Bo to wszystko tak naprawdę rozgrywa się w naszej głowie. Zamknij więc oczy, i zobacz siebie – taką Wiesz.. za 3 miesiące. Szczuplejszą o 12-15 kg. Może o 10. Załóż jakąś kieckę, kup ze buty na obcasie i zapomnij o tym, że (prawdopodobnie) jesteś matką. No.. to teraz pierdyknij drzwiami i idź się zabawić. BEZ METAFOR. Tylko.. czekaj. Trizer! Zapakowałaś do torebki? Masz? No to git.. Teraz możesz iść.. Baw się dobrze.. Ja się bawię. Bo jestem innym człowiekiem. Mam zupełnie inne życie. I zamierzam podbić świat. Nieważne, czy będę mogła jeszcze liczyć na pomocną dłoń. Poczekam cierpliwie, ale nawet jeśli już nigdy nie usłyszę “zróbmy to razem” to i tak dokończę nasze wspólne dzieło. Bo warto! 🙂

 

Udostępnij: