Ckliwie

Dzieci gorszego sortu – odrzucone dziecko

Nie miałam pojęcia, że to zaczyna się tak wcześnie. Przedszkole? Zerówka? Przecież to dzieci jeszcze nieskażone codziennością – tą dorosłą. Złą. One powinny mieć swój świat – dziecięcy. W stworzonej przez siebie bajce żyć i nie wiedzieć jaką moc ma pieniądz i jak źle jest kiedy go nie ma. Nie oceniać. Nie wbijać noży w plecy. Ani nawet nogi koledze nie podkładać. Bo to czas na pierwsze, prawdziwe przyjaźnie. Takie zupełnie “czyste”. Tak myślałam..

Czasem mam takie myśli, że może zrobiłam źle.. Że powinnam przeczekać to najgorsze, zostać z nim, że może coś by się zmieniło. Po 3 latach samodzielnego życia mogę stwierdzić, że liczba “ataków” znacznie się zmniejszyła i czasem spędzamy czas w czwórkę – jak rodzina.

Może to byłby ten czas? Kiedy emocje by się wyciszyły i mogłabym przechadzać się z Bąkami aleją kasztanów w miejscu, które być może jednak stałoby się moim azylem? Przywiązuję się do ludzi i miejsc. Ludzi z tego miejsca mi nie brakuje – nie wolno mi było nawiązywać przyjaźni, więc za nikim nie tęsknię, ale każdą roślinę (drzewko), które rośnie w tamtym ogrodzie do dziś darzę dużym sentymentem. Wiele razy chciałam stamtąd uciec – szczególnie gdy noce i dni wyglądały tak — KLIK, ale traktowałam to miejsce jak swój pierwszy, PRAWDZIWY dom.

Od mniej więcej roku jestem daleko myślami od tego miejsca. Ale Bąki coraz częściej wspominają. Przecież został tam spory kawałek ich życia. Ulubione zabawki, za małe już ubranka. Dużo wspomnień – były przecież też i dobre. Kiedy go nie było. Pozwolić im tam wrócić od czasu do czasu? Pozwolę. Chcę przecież, żeby byli szczęśliwi. I z Nim muszą spędzać więcej czasu. Bo chcą. Bo teraz prawdziwie tęsknią. A on wreszcie ma dla nich czas. I chce.

Ale ja już z nim żyć nie potrafię. Nie umiem zapomnieć, i spróbować nawet nie chcę. Dlatego moje dzieci zawsze będą tymi gorszego sortu, i boleśnie to odczują nie tylko w przedszkolu. Eh… to będzie trudny czas.. z każdym rokiem trudniejszy 🙁

 

Udostępnij: