Jak odnaleźć sens życia?

Pewnego razu obudziła się w nie swojej bajce.. Przetarła oczy rozglądając się dookoła i stwierdziwszy jedynie, że kolory świata trochę zbladły, wymknęła się do łazienki. Pusto.. wszyscy jeszcze spali. Przemyła twarz zimną wodą i spojrzała na siebie w lustrze.. Jak odnaleźć sens życia? – pomyślała..
I wtedy usłyszała ten najsłodszy głosik..
– Mamusiu.. chciałbym budyń. Ugotujesz?
I przyszła wiosna… a później lato. Chodzili razem na spacery a promienie słońca łaskotały ich po policzkach. Liczyli razem kropki na “ubranku” biedronki i czekali.. na Niego czekali, a ona tylko myślała, w jakim dziś wróci nastroju.
I przyszło lato.. takie jak poprzednie a jednak inne. Martwiła się dużo. Kolejne dziecko? Jak sobie poradzą? Nie kochała. Bo strach jej nie pozwalał. Ale wtedy.. Kiedy czerwony strumień krwi uświadomił jej, że mogła je stracić, pokochała z całych sił. “Pojawiło się nowe życie.. Wszystko wokół zaczęło rosnąć”.. Tak samo jak Ona..
Od teraz razem – całą trójką, jak trzej muszkieterowie podążali przez świat. Ręka w rękę, krok w krok Ale ona codziennie czekała dalej, myśląc czy dziś dla odmiany Morfeusz przyniesie im spokojny sen, czy krzyk i ten wewnętrzny ból znów zakłóci ich spokój.
I często zastanawiała się :Dlaczego tu jest? “I zaczęła robić różne rzeczy”.. Rzucała się z nimi śnieżkami, lepiła bałwany ze śniegu i piekła razem z nimi ciasteczka. Czasem podała komuś rękę, i pomogła mu wstać. Kąpała się w deszczu, skacząc z nimi po kałużach i robiła mnóstwo zdjęć, które przechowywała na kartach swej pamięci.
Aż wreszcie… Wstała.. zabrała to, co miała najcenniejszego, i odeszła, zamykając drzwi na klucz. Było jej ciężko. Zbyt ciężko by mogła zostać. I znów myślała.. dużo myślała o tym, jak odnaleźć sens życia..
Ale pewnego dnia otworzyła nowe drzwi.. Tam też mogli piec razem ciastka i smakowały jeszcze lepiej niż wcześniej. Deszcz był cieplejszy, a na zdjęciach zawsze widziała same roześmiane twarze.. W czyichś oczach zobaczyła też cały świat.
Budowała dom.. “cegła po cegle”. Porannymi uśmiechami, wieczornym łaskotaniem.. i razem dmuchali świeczki na torcie, a każdy kto przekroczył ich próg zawsze do nich wracał.
Ale czasami.. gdy oglądała te zachody słońca po 43 razy wciąż się zastanawiała dlaczego tu jest? I zapytała wreszcie głośno.. SAMA siebie – Jak odnaleźć sens życia?
A później On zachorował.. trzymała na ręku swoje dziecko licząc Jego oddechy i modląc się, żeby kolejne lekarstwo pomogło.. Płakała .. Ale on pogłaskał ją po policzku mówiąc – kocham Cię Mamusiu..
Wyzdrowiał.. i kiedy pewnego wieczoru leżeli razem, całą trójką, tak jak lubią najbardziej zanim zasną, oboje wtulili się w jej włosy i każde z nich szepnęło jej na ucho:
– Kocham Cię..
Nareszcie wiedziała… WIEDZIAŁA, dlaczego tu była…
…………………………………………………………………………………………………
Trafiłam na tą książeczkę przypadkiem, jakichś czas temu. Najpierw urzekły mnie ilustracje. Ale już sam tytuł wywołał u mnie dreszcz emocji i koniecznie chciałam odkryć zagadkę, z którą zmagał się jej główny bohater.
Twarda okładka…a każda kartka tak pięknie pachnie. Nie papierem, farbą.. czymś więcej.
Jedno.. trudne pytanie.. mało tekstu, wiele prawdy. I ta NAJPROSTSZA właściwie odpowiedź..
Każde z nas jest czasem na takim etapie swojego życia, że “wpada do swojej książki” i zastanawia się dlaczego tam jest.. ? Rozważania o tym jak odnaleźć sens życia są wtedy codziennością… I szuka odpowiedzi na pytanie gdzieś daleko.. tam, gdzie trudno dotrzeć a tymczasem zazwyczaj ma ją na wyciągnięcie ręki..
Ja mam ten etap już za sobą. Dzisiaj jestem w stanie OTWARCIE powiedzieć, że wiem. Wiem po co jestem TU i TERAZ. Wiem dla kogo.. I dobrze mi z tą prawdą..
A Tym, którzy dalej nie wiedzą, polecam serdecznie Książkę Wydawnictwa ADAMADA pod tytułem : O Chłopcu który wpadł do książki.